przedszkolak nocą - o koszulach po raz I - smacznego

znowu czuję się skarcona przez ofertę produktów z gamy ciąża i okolice. tym razem koszule nocne z opcją dokarmiania nocnego. z założenia nie lubię tradycyjnych koszul nocnych w ogóle. wolę małe koszulki i szorty albo krótkie topy i spodnie, albo haleczki.  ale teraz idę na kompromis i szukam czegoś do szpitala i na pierwsze tygodnie po powrocie. znowu napotykam na zdziwione spojrzenia i ogólne potępienie „przecież teraz dla mam jest tyle pięknych rzeczy, już nie przesadzaj…” i wyć mi się chce...
na allegro grubo ponad 700 artykułów w zawężonym wyszukiwaniu koszule do karmienia czy jakoś tak… a wzorów w sumie dostępnych kilka: urocze bawełniane w pastelowych kolorach z druzgoczącymi mnie wizerunkami zwierzątek… no czemu? jest kilka ładnych i rozumiem, że ktoś może to lubić: w różyczki, z falbanką, z kwiatkiem. tyle, że akurat nie jest to moja bajka...
czy ja jestem jedyna taka wykrzywiona, że chciałabym możliwie prostą przed kolano na ramiączka, w ciemnym praktycznym kolorze lub wzorze? czy to kryteria wyrafinowane i ekscentryczne? może być falbanka, mogą być paski, dopuszczalny obrazek/ rysunek, może być rozpinana, może być na troczki ale niech ma to jakiś kształt i nie zmusza mnie do wyboru między misiem a żyrafą na tle błękitnym lub różowym!

chyba, że z założenia szpital, poród i czas połogu to stylistycznie musi być ukorzenie: zapominam o sobie i swoich potrzebach, od teraz liczy się wyłącznie ssak!  a już to jak wyglądam i jak się z tym czuję, to taka forma klęczenia na grochu za czelność kaprysu, że chcę się tych chwilach czuć równie wyjątkowo jak przez całą ciążę?
jeszcze nie kończę tego tematu… na razie szukam i wierzę, że znajdę. i nie będę się czuła na porodówce jak przerośnięty przedszkolak z dziurami na piersi…

P.S. powyższy lament dotyczy researchu w sieci i oferty w pewnych granicach cenowych… powyżej pewnych kwot faktycznie zaczyna się większy wybór, choć i tak daleko do onieśmielenia nadmiarem J

poniżej foto:  wzór bociek z oferty sklepu Margot / allegro.pl
dostępne kolory: morski, słoneczny żółty, niebieski, słodki róż
cena 17,99 zł
cytat z oferty: „Mamusiom życzymy udanych  zakupów,  a maleństwom....smacznego :) !!!”





14 komentarzy:

Kaś pisze...

Och, popieram Cię w 100% producenci odzieży ciążowej nie rozumieją, że kobiety w ciąży też chcą wyglądać sexy, modnie i na topie...

Vinti pisze...

o nie!!!! kto wpadł na taki szatański pomysł dziury z boku - chyba się to komuś w jakimś koszmarku przyśniło, bleee....

ja nie jestem aż taka strasznie nietypowa i pastele nawet lubię, jako mama dziewczynki nawet chętnie kupiłam sobie zwyczajnie z carrefouroskiej tzw. "sali" dwie koszulki całkiem fajne - jedną w różowe drobne paseczki, a drugą w bladym łososiowym kolorze z kokardą, ale rzeczywiście - wybór koszul + te "cudowne" zdziwione na maxa miny ekspedientek w sklepach z bielizną - to prawdziwy ciążowy koszmarek :))))

Hafija pisze...

Popłakałam się ze śmiechu :D rewelacyjna koszulka... tylko czemu to "smacznego" mną tak wstrząsnęło i zemdliło :D

Ja miałam problem z koszulkami, na szczęście udało mi się osiągnąć kompromis :)

riennahera pisze...

Nieśmiało zasugeruję wizytę u krawcowej. Koszula, którą pokazujesz ewidentnie wygląda mi jak ciężka kara dla kobiety za zdecydowanie się na dziecko. Wolałabym chodzić nago niż założyć coś takiego. Albo w ogóle nie mieć dziecka (ok,przesada,ale nie aż tak bardzo).

asiu pisze...

Ale można przecież kupić zwykłą koszulę nocną (nie-dla-przyszłej-mamusi) tylko że rozpinaną np. w Intimissimi:) Ja taką miałam, ale jak już byłam w domu. Bo jednak na początku, zwłaszcza do szpitala to miałam właśnie taką w misie z targowiska hehe. Przynajmniej nie było mi szkoda jej wyrzucić, bo niestety, ale deczko się przyplamiła...

Alcyna pisze...

Koszulę- karmicielkę miałam na sobie raz, przez jakies 2 godziny (żółtą w chmurki :DDDD paskudną i owszem, ale mi w żółtym do twarzy, więc machnęłam ręką). Nie odpowiadały mi za cholerę. Wylaziły mi cycki przez te rozcięcia, rozchylała sie i ukazywała mleczarnie i.... biust mi sie w tych rozcięciach nie mieścił odpowiedni :D
Dla mnie najpierw ideałem była zwykła koszula nocna rozpinana u góry do pępka prawie. A jak już mi nie były straszne akrobacje z gaciami, to najzwyklejsza pidżama. najłatwiej było mi zwyczajnie zadrzeć do góry bluzkę. Ale wiadomo- każdy ma swoje preferencje.
I... szpitalne koszule prawie wszystkie były do wywalenia po powrocie, a na ciemnych bardziej było widać plamy z mleka...
Ehhh, nie doradzam, tak sobie tylko moje spostrzeżenia spisuję. A oferta faktycznie- w przyzwoitych cenach jest żadna, odpustowa, infantylna i... kiepska jakościowo :/ Przynajmniej nie szkoda człowiekowi później myć tym okna :DDDD

Hafija pisze...

ODPUSTOWA!! Tego słowa mi brakowało!!

Anonimowy pisze...

Tak jak pisała asiu - na bank poplamisz w czasie pobytu w szpitalu, więc wybierz jakąkolwiek, taką,którą nie szkoda Ci będzie wyrzucić.Ja miałam piżamę w szpitalu (nienawidzę koszul), nie przeszkadzała mi w utrzymaniu higieny,góra czyli bluzka była rozpinana na całej długości. Pozdrawiam.Monika

sananhan pisze...

koszule którą zabierzesz do szpitala i tak zniszczysz podczas porodu więc może być byle jaka;) co do koszul na kolejne dni to no cóż masz racje niestety jest takie założenie całego świata , że kobieta która rodzi dziecko jest DLA dziecka i ma zapomnieć o sobie i nawet fajnych w miare koszulkach;) o czym daje Ci słowo przez pierwszy miesiąc nawet nie będziesz miała czasu ani siły myśleć właściwie jaką masz na sobie koszulke;)

Mamuśka Martuśka pisze...

Temat przerobiłam, oj przerobiłam... Alegro w szerz i wzdłuż też...DRAMAT!

Znalazłam jakieś dwie w miarę perełki. Podkreślam w miarę.

Też chciałabym w tej całej szpitalnej masakrze chociaż tą koszulę mieć ładną. W końcu będziemy leżeć półżywe, z cycami wylewnymi, rozczochrane, a rodzina nie będzie łaskawie czekać, aż do domu wrócimy i się ogarniemy. Zatem chociaż ta koszula...A tu D....pa!

Ja się chwilowo poddałam. Znając Ciebie - na bank coś znajdziesz:-) Daj znać:-)

Mamuśka Martuśka pisze...

Aaaaa, a tego kto wymyslił ten kitel mleczarki powinno się dożywotnio w to ubrać i zakazać zdejmowania!!! ;-)

Anonimowy pisze...

Witaj!
Znalazłam Twojego bloga przypadkiem i bardzo często go teraz odwiedzam. Wprawdzie sama nie mam (narazie ale raczej w najbliższej przyszłości także) nic wspólnego z ciążą i macierzyństwem, ale czyma z przyjemnością. Świetnie wyglądasz i łączysz ubrania, a dodatkowo uwielbiam Twoje notki i poczucie humoru - zaśmiechuję się czasami niezmiernie :) Życzę Tobie i maleństwu wszystkiego dobrego, trzymam kciuki i będę dalej zaglądac :)

Pozdrawiam,
Basia

Kaffiarka pisze...

niestety masz racje, tez mialam duzy klopot , ale udalo mi sie znalezc fajna koszule z bardzo elastycznej popielatej bawelny ktora dekolt miala taki kimonowy, do karmienia sie sprawdzila super, problem w tym ze o ile przed urodzeniem slicznie podkreslala ksztaty, to po samym porodzie nie czulam sie fajnie gdy podkreslala brzuszek ktory nie zrobil sie plaski po wyciagnieciu malej :(

Sivka pisze...

Faktycznie ,producentom się wydaje,że mamy dziecinnieją wraz z przyjściem dziecka na świat i szykują nam takie paskudztwa.Ja miałam różową w jakieś nadruczki,ale sama jej nie kupiłam,a dostałam,więc czuję się usprawiedliwiona.Zwłaszcza,że prawie w niej nie chodziłam.Biust wyłażący z niej,w mało odpowiednich momentach,to jednak żenująca sytuacja.Ale prawda jest też taka,że po porodzie raczej człowiek nie myśli jak wygląda,tylko chce do dooomuu :)))