jak się już dotarło prawie do finału hodowli potomka to obwód brzucha wymusza nabranie dystansu do samej siebie. trudne to, owszem, odmienne wobec dotychczasowej postawy życiowej (mówię o sobie), która to postawa kwękała nad każdym dodatkowym kilogramem i fałdką… ale jak się zyskało kilkanaście kilo w ciągu pół roku i jak się nie widzi własnych stóp, to nie można tego traktować poważnie. J
może to taka podświadoma reakcja obronna zaciążonego umysłu? coś mi się tak zdaje, bo aż trudno uwierzyć, że tak myślę i piszę – a faktycznie aktualnie tak jest…
spodziewam się, że najgorzej będzie już po „separacji” jak się okaże, że figura wcale sama z dnia na dzień nie wraca… teraz jest spoko, stan uzasadniony… ale potem? są przecież te okropne kobiety (przepraszam, to zawiść czysta), które wracają do figury sprzed ciąży w ciągu kilku dni i są piękne uśmiechnięte, jędrne i sprężyste… taaa…
spodziewam się, że najgorzej będzie już po „separacji” jak się okaże, że figura wcale sama z dnia na dzień nie wraca… teraz jest spoko, stan uzasadniony… ale potem? są przecież te okropne kobiety (przepraszam, to zawiść czysta), które wracają do figury sprzed ciąży w ciągu kilku dni i są piękne uśmiechnięte, jędrne i sprężyste… taaa…
no cóż, nie uprzedzając faktów, cieszę się karnawałem i szykuję do roli Star Trek Girl na zabawie przebierańców J nie wiem, jak długo wytrzymam w tym kostiumie bo ciepło nadmiernie, ale za to wejście będę miała jedyne w swoim rodzaju J
have fun!
8 komentarzy:
Hehe, jesteś super, zazdroszczę dystansu do siebie
hahhaha, lubię to !
zajebisty jest:D
umarłam:D
Ale czad :)
nie no wymiękam!!!! :-) jescze tylko fryzury Spocka brakuje buahaha xxx
już od jakiegoś czasu oglądam Twojego bloga i jestem pod dużym wrażeniem :) trzymam kciuki za Ciebie i dzidzię :)
Boska Ty! :D
Prześlij komentarz