Rodzicielstwo od początku wznosi mnie na wyżyny
logistycznych akrobacji, samouporządkowania i dbałości o niezakłócanie bytu
środowisku przyrodniczemu i człowieczemu dookoła. To ja sobie na własne
życzenie zdezorganizowałam życie potomkiem i nie mogę oczekiwać empatii od
ludzi, których temat nie dotyczy. Fakt, że żyjemy w kraju mało przyjaznym rodzicom
z małymi dziećmi i dysfunkcyjność systemowa daje w kość, to jednak wychodzę z założenia,
że skoro juz tu, to pracę u podstaw zależy od siebie zaczynać i radzić sobie i przykładem
świecić pozytywnym, że można POMIMO. Z codziennością borykam się sama (włączając
w to męża oczywiście) i nie oczekuje, że świat rozwinie przede mną czerwony
dywan z okazji rodzicielstwa mego. Czasem jednak boli i frustruje gliniaste błoto
codziennego survivalu.
Dziś po raz kolejny przekonałam się, że niewiele rzeczy wkurza mnie bardziej od usprawiedliwiania dzieckiem swego lenistwa, bezmyślności, najzwyczajniejszego chamstwa i buractwa.
Mam w tygodniu dla siebie dwie bezcenne godziny sam na sam
ze sobą... Czas rozplanowany piętrowo i na zakładki, żeby wykorzystać go na
maksa i nie uronić nic na puste przebiegi. Dziś dobiega końca mój czas
sielankowy, wiec truchtam w dżdżu do samochodu a tu, wtem, widzę że
zastawiona jestem przez wielkie kombi. I to ze śpiącym w środku dzieckiem. O
żesz ty!!! Skąd ludziom przychodzi do głowy takie rozwiązanie? Jako matka tak w
ogóle humanitarnie wzdragam sie przed opcją obudzenia brutalnie, no ale jako
matka indywidualnie dziecka swojego oczekującego, gotuje się i bulwersacja mnie
telepie. Ciśnienie dodatkowo podnosi i uroku sytuacji dopełnia fakt, że są
wokół wolne miejsca! Decyzja jednak nie jest trudna - moje dziecko ważniejsze -
trąbie. Raz, dwa, trzy. Piane toczę i wzrok mi mętnieje. Dziecko obce
nieporuszone śpi a z oddali niespiesznym krokiem tłusta krowa kroczy i z fochem
mi uwagę zwraca, że śmiem trąbić! Ja jej na to miejsca wolne obok w zdumieniu
pokazuję a ona z niezmąconą pewnością siebie wykazuje mi mój błąd: PRZECIE by
dziecka nie widziała, jakby stanęła gdzie indziej. Za bardzo się śpieszyłam, by
uznać dyskusje z pastewną intelektualistką za celową. Wszak jej argumenty w
optyce bydlęcej grały i buczały skutecznie, jak czołg w poziomkach...
Czemu sama nie potrafię miazgi wokół roztaczać z takim tupetem? Czemu się nie wpycham gdzie mi wygodnie, czemu chaosu nie wprowadzam, czemu sprzątam po swoim dziecku, czemu poziomu hałasu pilnuję, czemu zabawek z piaskownicy nie jumam, czemu komplikuje sobie życie, by innym go nie utrudnić?
O głupia ja!!!!
7 komentarzy:
Mi się w głowie nie mieści jak można śpiące dziecko samo w samochodzie zostawić!
To są ludzie, którym się wydaje, że im się należy, bo......
Ja staram się zwracać uwagę na pozytywne reakcje, zachowania innych ludzi... bo wbrew pozorom jest ich dużo :-)
Trafilam do Ciebie przypadkiem... my nigdy naszej spiacej corki nie zostawlismy samej w samochodzie. Zawsze ja bierzemy, jak sie obudzi i nie usnie no trudno, a jak jeszcze pospi na ramieniu i polozona do lozka to super.
To ze ma sie dziecko, nie oznacza ze jest sie pepkiem swiata i ze nam sie wszystko od zycia nalezy, jednakze niektorzy tego zupelnie nie rozumieja...
http://mama-we-francji.blogspot.fr/
Cieszę sie, że w ten deszczowy dzień przeczytałam Twojego posta o li tylko Twojej empatii względem ludzi.
Ja też utrudniam sobie życie, aby innym go nie utrudniać i wciąż źródłem zdumienia pozostaje dla mnie fakt, że ludzie robią inaczej.
A juz najbardziej cenię to, ze pilnujesz poziom hałasu... Moim sąsiedzi nigdy nie zadali sobie trudu takiej myśli krytycznej wobec siebie.
Moje uszanowanie dla Polki z ogładą :)
Jestes nieczesto ostatnio spotykanym okazem matki "kulturalnej". Tylko dlaczego to tak dziwi, nawet Ciebie sama, skoro powinno byc normalne? PS. Fajnie sie Ciebie czyta i oglada tez ;) Super sesja z ta pila.. ;) Pozdrawiam. Anka MatkaKulturalnaNiecierpiacaChamstwa ;)
Nie głupia, a rozsądna:)
Ja to bym trzepła babsztyla... nienawidzę takich sytuacji
Prześlij komentarz