twierdzenie, że sport jest zdrowy i zbawiennie wpływa na samopoczucie i formę kobiet ciężarnych prawdopodobnie jest prawdziwe. trudno mi kategorycznie się odnieść bo nie praktykowałam. wykazałam się całkowitym lenistwem i lekceważeniem dla poradnictwa w tej kwestii.
dziś pokusiłam się o poruszenie tematu stroju sportowego uniwersalnego i przy niewielkich modyfikacjach adaptowalnego do wielu dyscyplin sportu kobiety ciężarnej zaawansowanej. polecany zestaw dyscyplin poniżej z ilustracjami. zaleca się jednak niepodejmowanie zbyt dużego wysiłku w trzecim trymestrze ciąży… jeśli treningi nie miały miejsca wcześniej, rozpoczynanie ich powyżej 30 tygodnia nie dostarczy satysfakcji ani sukcesów w kwestii osiągów.
1. balet klasyczny bosy
2. wędkarstwo suche
3. taniec 7 welonów
4. nurkowanie statyczne
5. kajakarstwo
6. panczeny (jakość zdjęcia słaba ze względu na trudności z uchwyceniem sylwetki przy dużej prędkości)
10 komentarzy:
Taniec 7 welonów - zdecydowanie moja dyscyplina :D
Autorko bloga, psychiatry nie trzeba?
Cha, cha, cha! Fajne te dyscypliny :-):-):-)wariacie Ty zwariowany ;-)Od razu banan na twarzy mej się pojawił.
ooo - i każdy może wybrać coś dla siebie - ja, jakem ochrzczona "lalunia" - wybieram balet :)))) ale, żeby nie było - robią na mnie wraż wielki też panczeny!!!!!! - jakem, z kolei krótkodystansowa sprinterka z mojej młodości...
jednak w ciąży - ograniczyłam się do baaaaardzo sporadycznych ćwiczeń na piłce :)))
ilustracje do posta w Twoim wykonaniu - CZADERS!
pozdrawiam, Vinti
Ha ha ha, świetne, dorzuciłabym jeszcze bierki podwodne i najważniejsze, taniec brzucha :)
ha ha ha! jesteś niemożliwa!!!=))
A taniec brzucha to oczywiste, że powinien się tu znaleść!
Hahaha, dobre!
Nie mogę, jesteś niemożliwa!!! :DDDD
Ale zbawienny wpływ aktywności fizycznej w ciąży na jakość porodu potwierdzam!!!!
Agakry moja kochana!
Źle mnie odczytałaś. Pisałam, że wcale NIE przechodzę ciąży bezobjawowo. Sama o dolegliwościach mych pisałam (a było ich sporo) i pewnie pisac jeszcze będę. Nie leżę w szpitalu, ale moja ciąża też do całkiem bezpiecznych nie należy. Idą też za tym całkiem mało przyjemne dolegliwości. Zatem na pewno nie śmiem "ulewania" sobie krytykować. Wręcz jestem bardzo za, bo nie wyobrażam sobie zaciskać zęby i uśmiechać się bananem, kiedy jest ten upadek akurat, a wzlot będzie dopiero jutro:-) Zupełnie nie o to mi chodzi :-)Chodziło mi raczej o takie przypadki, jak ten Twojej znajomej. A jeszcze bardziej babek, które już urodziły i uwielbiają opowiadać czarne wizje ciąż swoich, które były tyrką z orką jedynie i nie miały z radością nic wspólnego.Tak czy inaczej w zakończeniu komentarza Twego chyba się zgodziłyśmy :-)
PS. Ja też stękam, narzekam i sapię i wcale nie zamierzam się z tym hamować, bo chociaż tak ulżyć sobie można :-)
dobre! wybieram wędkarstwo statyczne. to jest to! codziennie powtarzam sobie...jutro poćwiczę i tak od 6 miesięcy.
Prześlij komentarz