kilka ciążowych evergreenów powoduje, że mimo wczesnego stadium końcówki, mam dosyć. młody od początku lubi moją prawą nerkę, wiec teraz tym bardziej ma moc sprawczą w postaci swych gabarytów, by wodę w niej zatrzymywać i matkę obolałą w nocy budzić i o płacz przyprawiać. do tego bóle pleców też zwłaszcza prawa strona z cudowna tendencją do promieniowania w udo przeszywającym pogrzebaczem przyciśniętego nerwu kulszowego. sam relaks. zaczęły sie też spinki i twardnienia balona - niby nic wielkiego a jednak przyjemne nie jest. no i młody do tego jak sie nieraz rozciągnie szczupakiem i sięgnie gdzieś w okolice miedzy nerkę a kręgosłup to też mi radość przeokrutną sprawi.
do listy hitów mogę dołączyć przywleczonego niewiadomo skąd gluto-kicho- echu-echu, który leczony metodami mama friendly ma się doskonale i trzyma tydzień mimo konsultacji z lekarzami. to chyba przelało kielonek ze smutkami bo nasiliło wszystkie dolegliwości uzupełniając paletę o odcienie chorobowe…
samopoczucie poprawia mi dodatkowo rosnąca sprawność fizyczna, niemal wydolność nrdowskiej pływaczki, nieustanne sapanie i mimowolne stękanie, zręczność agenta 007 i stan umysłu jogina. aaa no i wysypiam się oczywiście doskonale i budzę wypoczęta co rano…
cudowny to stan to oczekiwanie... :/
ulewam sobie tej żółci trochę bo mi źle po prostu i po ludzku cierpliwość trochę sie nadwyrężyła. mały człowiek zdrowy byk i to mnie cieszy ogromnie tylko, że jakoś tak tło do tej radości jakieś takie przestudzone egoizmem znękanym.
no nic to… z jednej chciałabym, żeby juz zaraz finalizować transfer młodego do naszej drużyny, ale jak pomyśle o treningach, jakie nastąpią w związku z tym natychmiast, to jednak poczekajmy... J
4 komentarze:
Tytuł znakomity, a obrazek wprost CUDO :). Jestem w 18 tyg. ciąży, więc podobne sensacje jeszcze przede mną, ale już się boję. Ja jeszcze nie odczuwam ruchów mojego Maleństwa, ale rozumiem, że w pewnym momencie mogę mieć ich dość. I tak z jednej strony, radość, ze Maleństwo fika i jest zdrowe, a z drugiej.... kryzys trenera ;). Pozdrawiam i życzę szybkiego pozbycia się kryzysu.
Bo ciąża jest przereklamowana :P
trzymaj się dzielnie...jak się urodzi to mu wygarniesz...tylko, że wtedy to już na pewno nastąpi reset pamięci i świat się zmieni:-)
Jednoczę się z Tobą w cierpieniu Twojem :-)Choć ja wcale aż tak bardzo jeszcze nie cierpię, jednak nadzieję mam na to wielką. Masochistka? Nieeeee, chcę tylko aby cierpienie owe do brzucholca miłość mą wybiło:-) a na dziecię przełożyło:-)
Prześlij komentarz