wicie

nie mam nowych pomyslow na własne stylizacje bo czas mija raczej w stylu "housewife" niż "lady" ale za to zajęłam się wiciem. w sensie, że gniazdo wiję, jako przyszła matka. :)
w moim przypadku planowanie dostarcza zawsze najwięcej przyjemności a realizacja planu satysfakcjonuje mnie wręcz euforycznie, więc pokój dziecięcy jest dla mnie absolutnie przewspaniałym wyzwaniem.
najpierw była kwestia dekoracji - rozwiązania dzięki magicznym obrazom A. oraz lampom misiom, które mnie oczarowały zanim potomek pojawił się w planach, potem kwestia fotela do karmienia - na kłopoty aukcje internetowe (czekamy na dostawę), magiczna szafa znaleziona przypadkiem zasługuje na osobną bajkę :)
pozostaje łóżeczko, wstępnie wybrane ale wciąż bez oczarowania więc czekam na "moment".
no i nieszczęsny przewijak - ale pokonam ten temat z godnością i stylowo. :)





jest tylko jeden mankament - dotychczas niedopracowany detal: co zrobić z deską do prasowania i suszarką na pranie?

Brak komentarzy: