w parku

raz w roku jest tak, że pasuję kolorystycznie do krajobrazu idealnie :)
i to własnie dziś był ten dzień :)
wybrałam się na spacer do parku, gdzie kasztany i liście miały mi słoneczne przedpołudnie wypełnić błogim spokojem na słońcu. paleta rudości, zieleni, złota i pomarańczu absolutnie moja i przecudnie rozmazana przez delikatny wiaterek. cudo.
ale...
nie wzięłam pod uwagę, że jako jedyna w całym parku miałam jakiś taki banalny pomysł, żeby poczytać na ławce na słońcu w ciszy i spokoju. jako jedyna, bowiem wokół mnie grasowały hordy rozemocjonowanych fotografów amatorów pragnących utrwalić członków swych rodzin na tle złotej polskiej... o losie... mama z synkiem na tle kaczek, wnuczek z babcią na tle klombu, synek goni pawia, córcia rzuca kasztanem w wiewiórkę a wszyscy są baaaaardzo szczęśliwi bo jest pięknie przecież.
jesienny krajobraz parku urozmaicały liczne panny młode w podkasanych sukniach sunące przez suche liście a za nimi karykaturalne orszaki panów młodych, teściowych, świadków i fotografów w amoku usiłujących stworzyć w publicznym parku atmosferę intymnego spaceru zakochanych... jea...
a w tle mama z synkiem, kaczki, wiewiórki, wnuczek, klomb, pawie...
a właściwie paw. jeden duży.
szybko wróciłiam z parku...




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Syn goni pawia... A co będzie,jak paw będzie gonił syna?

agakry pisze...

Tata coś doradzi :) zna się na tym :)