przeglądałam dziś sporo blogów modowych. trochę podglądactwa, szukania inspiracji, refleksji i porównań. pociesza mnie fakt, że nie jestem najbardziej pustą laską świata, skoro nie ja jedyna robię zdjęcia swoim przebierankom. :)
ale też w sumie niewiele prawdziwych zauroczeń, mało twórczych oryginalnych dziewczyn idących pod prąd. nie mówiąc o takich, co maltretują gotowce i jawnie gardzą trendami z rozkładówek...
foto kanał
akurat u mnie to kuleje. moje są skandalicznie amatorsko użytkowe. doceniam osoby, które robią oryginalne zdjęcia. zdecydowanie zyskuje na tym strona „artystyczna”, klimat, wystarczają za komentarz. takie estetyczne delektowanie się z mlaskaniem. może poćwiczę J
ale… czy 5 zdjęć tej samej pary butów albo wisiorka ma sens? chodzi o to, by pokazać każdy ich detal, czy uchwycić zestaw, do którego akurat pasują i niepowtarzalnie dopełniają całości?
jakoś wolę zabawy globalne a nie masochistyczne ogrywanie detalu.
w sieci sieci
czy można szczycić się „kreatywnym” zestawem zdjętym prosto z półki w sieciowym sklepie? sukienka, leginsy, bluzeczka, sweterek i kurteczka, a nawet buty, torebka i dodatki jednej marki i to z dumą prezentowane jako „zdobycze” z ostatniej wizyty w sklepie… no i co, że przecena ale litości, może odrobina własnej inwencji i poszukiwań, odkopywania staroci, przeróbki, sh, szafa sprzed wielu sezonów? tego mi brakuje! banałem wieje...
36+
czy koniecznie trzeba mieć figurę wieszaka, żeby bawić się i cieszyć ciuchami? na palcach można policzyć dziewczyny, które nie wbijają się w rozmiar 36. a stylizacje kombinują takie, że przyjemnie patrzeć…
klonowanie
może ja stara jestem i włącza mi się krytyka młodzieży przynależna starszyźnie ale przykro mi trochę gdy patrzę na śliczne dziewczyny, które mają warunki pod każdym względem idealne, by błyszczeć na tle banalnego tłumu… i ku mojej rozpaczy one wszystkie tak samo: te same kroje, fasony, wybór wzorów, tkanin, zestawów całych… fajnie włączać do swoich kobinacji wybrane nowinki, odświeżać szafę sezonowymi wicherkami, ale podporządkowywać się totalnie?
chyba nie byłabym lubiana w gronie blogerek :)
ale co ja zrobię, że od wyzwolonych artystek szafy wymagać chcę więcej?