opinanie kuli

M. lubi, jak widać brzuch. to chyba takie męskie przekonywanie się, że to wszystko dzieje się naprawdę, brzuch rośnie a duma tatusia jest proporcjonalna do obłości żony. J śmieszne to troszkę… ale tak pozytywnie i czule. J
ja raz lubię się opinać, raz nie do końca. czasem podkreślam kule z premedytacją i przyjemnością, czasem same się eksponują a czasem zamaskowana wzbudzam powszechną wątpliwość, czy aby to na pewno już siódmy miesiąc, bo nie widać „żeby aż tak”…
no ale skoro M. lubi opinanie to dziś się opinamy: bluzka sprzed ciąży – wreszcie ma dekolt wypełniony adekwatnie do możliwości elastycznej tkaniny J





3 komentarze:

Alcyna pisze...

Opięta kula jest najlepsza!!!!
Mają u Ciebie ludzie jakieś wątpliwości, co do zaawansowania ciąży?? :O Moim zdaniem masz idealny brzuszek na ten etap. Boże, ja w siódmym miesiącu miałam etap, ze wyglądałam, jakbym miała tylko większe wzdęcie i byłam szczerze załamana :DDDD Ale jak później wystrzeliło i stałam się hipopotamem, to przestałam się martwić ;)

Evelio pisze...

Coś w tym jest! Mąż dopiero poczuł się współodpowiedzialny i współzaangażowany w ciążę, gdy brzuch zaczął być widoczny. Więc warto im serwować te "sztuczne" hormony. Świetny set. Bardzo przypadł mi do gusu.

Sigrun pisze...

..a na ostatniej focie w ogole nie widac twojego odmiennego stanu. uwielbiam ten karmelowy sweter i zazdraszczam. o! 7my to jak moja szwagierka:)