party lala

było wieczorne wyjście do klubu i były przepychanki z garderobą…
efekt wyszedł trochę jak z lat ’80 i gdybym miała blond trwałą i kokardę we włosiu to może bym i mogła udawać Sandrę
J
ale idąc do klubu i mając więcej niż trzy dychy miałam 100% pewność, że moi rówieśnicy nie zwrócą na to specjalnie uwagi a statystyczny bywalec klubu poniżej 30, nie będzie wiedział kim jest Sandra, więc zaryzykowałam
J
nie ukrywam, że nie byłabym w stanie zanucić niczego tejże divy cudnej epoki '80 J






5 komentarzy:

mtotowangu pisze...

jak zwykle fajny ubiór :) ja jak na razie tonę w szarościach i czarnych ciuchach... nie kupuję nic dużego bo zamierzam szybko wrócić do swojej wagi sprzed ciąży. wish me luck :) pozdrawiamy http://mtoto-wangu.blogspot.com/

Aquamarine pisze...

Genialne kozaki!

Anonimowy pisze...

Byłam Sandrą podczas miniplaybackshow w '89:-) tak jakoś mi się skojarzyło. Zestaw czarny...marzenie. Przy białym kocie, który również lubi się często przebierać zostawiając futro wszędzie niestety zakazany.

Evelio pisze...

To byłam ja, Evelio. Oczywiście znowu wcześniej nacisnęłam enter niż pomyślałam:-)

Mamuśka Martuśka pisze...

Stylizacja jak zwykle pikna - aż się już nudna robisz koleżanko;-)Mogłabyś w końcu coś zrypać, tak dla odmiany;-)

Aaaa i oczywiście za to wyjście do klubu w "ósmym" szczerze podziwiam.Też bym poszła, jednak natura taaaaak mnie zmieniła, że wstyd mi po prostu...