pol pot, barakudy i macierzyństwo

po raz kolejny ucieszyłam się dziś, że będę mieć syna.
jako jedynaczka, córka jedynaczki, posiadam relację z rodzicielką dryfującą nieprzewidywalnie między układem najlepszych przyjaciółek a alergizujących się wzajemnie wściekłych barakud. są rozmowy, które z niewiadomej przyczyny przeradzają się w ułamku sekundy w ludobójstwo mentalne dorównujące barbarzyńskiej fantazji Pol Pota… to jakaś dysfunkcja międzypokoleniowa dziedziczona ewidentnie w damskiej linii bo od dziecka pamiętam podobne sceny dotyczące jeszcze jednego pokolenia wstecz…
nie zamierzam poddać się genom!
synku, masz trudne zadanie, ale wierzę, że dasz radę: oswoisz barakudy…

3 komentarze:

Unknown pisze...

Przed synkiem trudne zadanie, ale da radę;)

V i n t i pisze...

nieźle :) synek ma zadanie tworzyć nowe dziady :)

Hafija pisze...

Ciesz się że to syn - zaklęty krąg zostanie przerwany :D

U mnie (mimo, że nie jestem jedynaczka) to podobna relacja jest między mną a tatą - a dlatego, że mamy identyczne charaktery ale mimo wszystko tatę kocham najmocniej pod słońcem - kto się czubi ten się lubi jak powiada mądre przysłowie :D