belly komin

temat wykopałam gdzieś w necie w październiku i mocno skrytykowałam na fali rozgoryczenia, że wąskie spodnie sprzed ciąży są już dla mnie niedostępne. tymczasem polecany „adapter”, służący do podtrzymywania i ukrywania za małych spodni, obecnie doceniam i polecam.
nie wydałam kasy na gotowy pas bo nie wierzyłam w celowość ale zrobiłam „zosiowo-samosiowo”: kupiłam w sh stary tshirt z grubej i elastycznej bawełny i obcięłam mu co trzeba, pozostawiając wąski komin...
komin pełni obecnie funkcje:
- dodatkowego ocieplacza bo idealnie otula nery,
- maskownicy do rozpiętych całkowicie spodni (ukrywa to perfekcyjnie czego dowodem są pytania skąd biorę spodnie w które się mieszczę? odp.: wcale się nie mieszczę! ),
-
rusztowania bo daje mi wrażenie, że trochę podtrzymuje wspomagająco ciężki obiekt przedni,
- komin był już też spódnicą mini
J  
kombinowanie z kominem jest fajne – poszerza możliwości literalnie J



  





 

7 komentarzy:

Alcyna pisze...

A 5 lat temu to się nazywało pas ciążowy :DDDD

Anonimowy pisze...

A to nie szkodzi malenstwu jak tak brzuch jest uciskany?

Mi do macierzynstwa jeszcze daleko ale tak z ciekawosci pytam :)

http://subiektywnie1606.blogspot.com

agakry pisze...

to nie jest tak mocny ucisk :) to jest mięsista elastyczna tkanina a nie twarda guma :) to jest miękkie i ciepłe i bardzo miłe :) a przy tym praktyczne. malucha uciskałyby próba dopięcia spodni albo uzycie paska a tu jest bardzo komfortowo bo powierzchnia pasa jest duuuża i przyjazna :)
bez obaw zatem :)

deaa pisze...

Faktzcznie ten komin to jest swietne rozwiazanie i epwnie duzo zaoszczedziŁas do tego, bo te gazdzety dla kobiet w ciazy sa tak cholernie drogie, jakbysmy dostawaly jakies dodtakowe finanse na to, by moc o siebie zadbac, bedac w ciazy.

wszytstkiego dobrego i miŁego wieczoru "ä

Evelio pisze...

SPRYTNE!

MR pisze...

to ze spodniami sprawdza się, o ile nie przybrało się w biodrach i dupencji w ciąży ;P Ja w obu ciążach zawsze gromadziłam w tych okolicach tłuszczyk i bez gotowych gatek z golfem te cudowne miesiące oczekiwania spędziłabym... w dresach ;) Pozdrawiam

http://megosia.blogspot.com/

Mamuśka Martuśka pisze...

Bo tak, jak we wszystkim i tu są wieksze szczęściary i mniejsze. Dosłownie i w przenośni. Ja należę do tych mniejszych - większych:-)
Ukochane dżiny mogę do kolan ubrać, więc komin musiałby być strasznie dłuuuuugi :-)A gotowce ze ściągaczem : 1. i tak jakoś kurna dziwnie cisną w podbrzuch, 2. takie jakieś bezpłciowe. I dlatego moja wyobraźnia, na codzień baaaardzo płodna w kwestii "dołu" nie daje rady. Pozostaje mi podziwiać kreacje kuleżanki. No bo przecież nie mozna mieć wszystkiego - skoro noszę w sobie przyszłego prezydenta polski, artystę wielkiego tudzież geniusza jakiegoś, to przecież nie mogłabym jeszcze zgrabnego dupczesa w ciąży mieć:-)