profetycznie?

7.15 rano - rozczochrany M. zmieniając bok o poranku mówi : miałem sen... odebrałem naszego syna ze szpitala a on po 4h zmienił się w przemądrzałą dziewczynkę. za szybko się rozwijała, wiec zarządziliśmy poszukiwania prawdziwego synka...
hihi czyżby wreszcie uświadomił sobie, że potomek może posiadać cechy mamusi???

3 komentarze:

Alcyna pisze...

Kochana, no cud-miód sen :D najgorsze, że u mnie sprawdził się na jawie;) Co prawda zajęło to więcej czasu niż 4 godziny, ale słodki, kochany, spokojny osesek gdzieś mi znikł a jego miejsce zajęła właśnie przemądrzała dziewczynka. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że u mnie szukanie nic już nie da ;) Najwyżej mogę sobie odkopać wspomnienia i zdjęcia... Ciesz się tym czasem teraz. On jakoś tak za szybko mija. I chociaż jest najbardziej wyczerpujący fizycznie, to strasznie się za nim tęskni. Pomimo tego, że następne etapy niosą wiele radości i wzruszeń, to te pierwsze są jakieś takie... no sama nie wiem, ale uzależniają w pewien sposób. Szuka się w pyskatej pięciolatce małego dzidziusia, a "kocham Cię" szeptane do ucha miałoby się ochotę raz na jakiś czas zamienić na bliskość podczas karmienia. Ech- chyba sobie noworodka powinnam sprawić ;)

Hafija pisze...

W końcu to mamusia go 9 miechów "tworzyła" a tata dołożył od siebie tylko jedną komórkę :D

Mamuśka Martuśka pisze...

No właśnie. Czasem też mam takie wrażenie, że tatusiowie dostają gotowego bobasa za friko. Nie to co my-bohaterki ciążowo-porodowe.