w terenie

stabilizacja meteo jest oczekiwana i wypatrywana niecierpliwie.
nie żebym od razu upałów wyglądała, bo z tym wolałabym poczekać do powrotu formy i kształtów wartych eksponowania, ale tymczasem nie satysfakcjonuje mnie ani temperatura ani stabilność aury. zanim udaje mi się wybrnąć z synkowych porannych torów przeszkód (karmienie, pawik, przewijanie, ulewka, karmienie, przeciekająca pielucha, bolący bąk, ryk przytul mnie mamo itp.) okazuje się, że budzące nas o poranku słońce ukryte jest za grubą szarą watą a wiatr wzmaga się i targa obiektami...
ech... foto zrobione gdy jednak świeciło słońce :)





7 komentarzy:

Hafija pisze...

Ja jutro deszcz czy nie deszcz idę na spacer długodystansowy bo już mam dość tych balkonowych przygód.
Bardzo ładny masz płaszczyk tylko gdzieś uśmiecha zgubiłaś!

Alcyna pisze...

Współczuję porannych biegów z przeszkodami- u nas na szczęście były wieczorne, kiedy współtwórca już był w domu i pomagał okiełznać żywioł. A na pogodę czekam jak na zbawienie- popołudnia i wieczory na dworze= spokojna noc bez szkodnika ;)

asiu pisze...

Ale Ci ładnie! U mnie ostatnio sajgon 24h - mała dostaje pierwszego zęba. Czegoś takiego nawet moje najczarniejsze scenariusze nie przewidziały...

Evelio pisze...

jeszcze 5 minut i będzie wiosna!

Agata Ma Piec pisze...

informuję, że w Poznaniu pada ŚNIEG, a dzisiaj miał być spacer na zakupy;)

chyba niedługo uda się okiełznać przecieki, mój syn urodził się latem więc te problemy nie istniały.

będzie łatwiej:) i nawet brzuch kiedyś znika o ile pamiętam:)))

Hafija pisze...

pokazuje, pokazuje... :)))

Marta pisze...

To prawda, wiosna jest kapryśna jak na razie. U mnie też wiatr nie daje się nacieszyć ciepłem. Dobrze,że chociaz słonko świeci :)