laboratorium

kobieta to system naczyń połączonych – odkryłam ze zdumieniem podczas karmienia S. 

urokom laktacji pewnie poświęcę więcej miejsca kiedy indziej ale teraz na szybko: jedyna nowa rzecz, jakiej dowiedziałam się w ciąży, i to też pod koniec, to fakt iż w kulach górnych mam po kilka „kraników”! nie tylko ja oczywiście, ale ogólnie my kobiety/samice… 

zawstydziła mnie własna ignorancja ale zawsze byłam przekonana, że jedna kula to jeden odpływ a tu niespodzianka… 

no a teraz odkrywam kolejne cuda dziwy: jak młody ciągnie z jednego, z drugiego się leje! ciurkiem! fascynująca makabra!




 foto: www.corbis.com

7 komentarzy:

Hafija pisze...

A mnie zaskoczyło, że mleko może "sikać" na odległość :D jak normalnie spryskiwacz w aucie :D

Marta pisze...

Jeszcze to pamiętam! Dziś nawet się z tego śmieję :D ale wtedy... właśnie brrr :)

Alcyna pisze...

Hahahaha, dobre dziewczyny jesteście :DDD (Aga i Hafija)
Jako osoba totalnie niespełna rozumu mierzyłam kiedyś odległość na jaką można "dostrzelić" mlekiem :D Mnie w laktacji najbardziej fascynowała nadprodukcja. Takie totalne marnotrawstwo ze strony natury. I że to tak leci, leci, leci dniami, nocami. Że wiecznie tego za dużo.

Hafija pisze...

Alcyno dokładnie mam to teraz. Gruba wkładka w staniku a to mi się wylewa pod spodem i jak wyjmuję zabezpieczenie to okazuje się, że z wkładki można z 5 ml wycisnąć... kto to wszystko zje, bo mój Mały na razie na pewno nie :P
Ostatnio Młody wypluł cycka po obiedzie i od tego ruchu wypluwania strzeliła fontanna i mu "nawilżyła" buzię :D - ja nie wiem gdzie to się mieści!

Anonimowy pisze...

żałuję bardzo ale nie doświadczyłam nadmiaru pokarmu (wręcz przeciwnie-z wielkim bólem walczyłam o każdą kroplę) i nie wiem co to znaczy najedzone, spokojne dziecko...marzyłam o powiększonych piersiach i strumieniach mleka płynących po ciele...na szczęście z pomocą przyszła butelka z mlekiem modyfikowanych i życie stało się piękniejsze ;)nadal uważam że naturalne mleczko najlepsze dlatego za 2,5 miesiąca czeka mnie powtórka z rozrywki...mam nadzieję że tym razem walka zakończy się sukcesem ;)

Anonimowy pisze...

Ja tak może niekoniecznie w temacie laktacji...śledzę Twojego bloga od początku, i nie wiem czemu ubzdurałam sobie , że po CC odstawisz bloga od piersi... ogromnie cieszę się, że dalej mogę Ci kibicować w tak interesująco dokumentowanym opisie rzeczywistości... i pozdrawiam gorąco!!!

Eve-r-green pisze...

Ha,ha, lubię Twoje posty :-))))