uważam, że w ciuchy warto inwestować czasem nierozsądnie i spontanicznie, jeśli za inwestycją idzie gruba jakość oraz gwarancja wielosezonowej satysfakcji i niesłabnącego zachwytu zakupem. dlatego odrazą napawają mnie sieciowe hity wątpliwej jakości, które powielane w setkach egzemplarzy spotyka się potem na imprezach, ulicach, w miejskiej komunikacji.
dopuszczam zakup w sieciówce jako niecharakterystyczny element tła, który po jednym sezonie prania i następującej w konsekwencji utracie klasy będzie można bez wyrzutów pożegnać/ porzucić i zamienić następnym równie bezpłciowym.
nie rozumiem kompletnie kobiet decydujących się na zakup „must have” danego sezonu, które prężą się potem niczym wściekłe kotki, gdy widzą swój „typ” na koleżance, sąsiadce, pani w markecie… no ale każdy ma swoją definicję bycia stajli. J
jedną z poważnych inwestycji, które akceptuje i popieram w budżecie kobiety spontanicznej są buty. :) porządna skóra, ponadczasowy fason, wygodny profil… takie nosi się latami w setkach zestawień i zawsze budzą podziw i dopieszczają cały zestaw...
są też oczywiście buty wariaty J, które kupione pod wpływem nagłej emocji zakłada się raz na kilka lat, ale wiadomo, że wówczas zrobią furorę ale bez uszczerbku na naszym zdrowiu: nie podetną na imprezie Achillesa, nie wygną nam nieodwracalnie kręgosłupa, nie zerwą paznokcia z najmniejszego palca….
dziś wyciągnęłam buty, które są ze mną grubo ponad 10lat. kupione za jedne z pierwszych prawdziwych pieniędzy za oszałamiającą wówczas cenę, zwróciły się wierną służbą przez wszystkie kolejne sezony w wersjach i wariacjach licznych: spodniowych, szortowych, sukienkowych, eleganckich, nonszalanckich, biurowych...
dziś wprawdzie nadają się już raczej wyłącznie do zestawów, w których patyna ich wieku nie urazi nikogo, ale nadal mają duszę… love sztyblety J
7 komentarzy:
i takie zdrowe podejście do mody mnie się podoba. o!
Inwestycja zacna, jak widać sztyblety trzymają się jak nówki :) I piękne są do tego :)
niewątpliwie oryginalne buty;)
Co racja to racja, jak sie kupuje wytwory produkcji masowej, to nie ma sie co potem dziwic, ze inni tez to kupili i nosza. Mozna jedynie pokombinowac jak to nosic inaczej, ale to juz inna bajka...
Piękne!
Boskie, boskie, boskie! Ile bym dała za takie obuwie....buuu (tu należy spuścić litościwą zasłonę na moje rzewne łzy)..
Stała czytelniczka, Olga (która sama jeszcze niedawno była ciężarówką o kształatach sporej foki, i miała podobne dylematy co szanowan autorka bloga :))
Fokowe pozdrowienia przesyłam :)
Prześlij komentarz