znalazłam

jestem zdecydowaną przeciwniczką karmienia w miejscach publicznych. po prostu.
ostentacyjne wywalanie biustu w centrum handlowym czy kawiarni jest, według mnie, oznaką braku kultury a nie nowoczesności i emancypacji. sama karmię, sama krążę po mieście z ssącym klopsem, ale nie wprowadzam otoczenia w zakłopotanie bezceremonialnym wywaleniem cyca. brzydko to brzmi ale równie brzydko wygląda. to, że kogoś rozczula widok kobiety karmiącej jest cudowne, ale dla wielu innych przymusowych obserwatorów to jest niesmaczne. dlatego sama zawsze planuje sobie strój i trasę wycieczki w taki sposób, by nikomu głowy nie urwało od odwracania się... serio można to robić dyskretnie i nie wymaga wiele wysiłku...


przy okazji, jak ktoś lubi szyć, to znalazłam patent na upalne karmienie ssaka w terenie. można taką szmatkę skombinować sobie samodzielnie bo fason to ma banalnie prosty do skopiowania. polecam dla mam bufetowych spacerujących :)
wprawdzie doszłam już do wprawy w dyskretnym rozbieraniu się poprzez zsuwanie ramiączek w osiedlowych krzakach i z lenistwa nie chce mi się szyć, ale jak ktoś ściągnie ten pomysł to czekam na recenzje i foty :)



15 komentarzy:

Hafija pisze...

Popieram, ja też cyca w publicznym miejscu nie wywalam i nie pokazuję, a jak muszę nakarmić to można dyskretnie!

Agata pisze...

cieszę się że masz takie podejście, bo mnie - jako osobę postronną - strasznie denerwują mamy wywalające biust na środku sklepu jak gdyby nigdy nic ;)

fajny pomysł!

onna pisze...

amen.

Alcyna pisze...

Powiem szczerze, że jeszcze nie widziałam mamy, która wywala biust. Owszem- karmią w miejscach publicznych, ale nie zdarzyło mi się przy takiej okazji zobaczyć nawet kawałka cycka. Sama również karmiłam w różnych miejscach (chociaż starałam się wybierać te najbardziej ustronne i intymne, ale ze względu na komfort ssaka, nie całej reszty), ale przecież to sie da robić bez ostentacyjnego epatowania biustem. I druga strona medalu- nie podoba mi się również zbytnia nagonka na karmiące w miejscach publicznych. Dlaczego na miłość boską mamy szukać krzaków, wyskakiwać z różnych miejsc do auta, skoro naszym jedynym "przewinieniem" jest to, że nie karmimy butelką ;)
A ten patent ze zdjęcia jest fajny, chociaż moim zdaniem wystarcza cieniuteńka tetrowa pieluszka, dobre ustawienie ciała i odpowiednie ubranie.

Anonimowy pisze...

Kobieta karmiąca to najpiękniejsza rzecz na świecie. Nie rozumiem, po co chować się w jakichś szmatach, zwłaszcza latem. Tak jak Alcyna napisała, wystarczy tetrowa pieluszka. Więcej ciała pokazują niejednokrotnie panie, które z karmieniem nie mają nic wspólnego i jakoś otoczenie się zbytnio nie oburza. I też NIGDY PRZENIGDY nie widziałam, żeby mamy karmiące ostentacyjnie "wywalały biust" na wierzch.

Marta Be pisze...

popieram Alcynę! sukienusia jest fajna, ale nie kupiłabym czegoś takiego: pielucha/ręczniczek dziecięcy wystarczą.

Mamuśka Martuśka pisze...

NIGDY NIE KARMIŁAM ssaka swego w miejscu publicznym! Tak, jak nie wyjmuję w takowym miejscu cycków do innych czynności, choćby poprawienia biustu w biustunoszu.
NIE DA SIĘ wygodnie nakarmić ssaka w m.p. dyskretnie, jak to nazywają koleżanki wyżej, bo może i mam syna wyjątkowego, ale jak to ssak, czasem źle chwyci, czasem wypluje i "wywalony cyc gotowy". Nie wspomne już o tym, że cyca ze staniczka trzeba jeszcze do karmienia wyjąć i nie ma możliwości, żeby sutek nie zaświecił, a potem schować...

Ogólnie do wstydliwych nie należę. Zdarzało sie choćby bieganie na golasa wkoło budynku...;-)W celu wygrania zakładu studenckiego. Jednak karmienie to zuuuuuupełnie coś innego.

PS. W krzakach jeszcze nie próbowałam:-)Chciałabym to widzieć:-)hahaha

Anitasienudzi2 pisze...

ja nie lubię patrzeć na karmiące i mnie to nie rozczula.Wykarmiłąm dwoje i też w miejscach publicznych,ale sprytnie zaczepiałam tetrę o ramiączko i mały namiot tlenowy gotowy :].
A to wdzianko sprytne:]

agakry pisze...

Martuśka, nie udawaj, krzaki to metafora miejsca ustronnego :)

Alcyna pisze...

Martuśka, różny tryb życia ludzie prowadzą i przez to różne okoliczności ich w życiu spotykają. Ja z Młodą i po górach chodziłam, i zwiedzałam różne miejsca, i podróżowałam. Po 8 godzinach w aucie wolałam nakarmić na przydrożnym parkingu, niż dalej siedzieć w aucie. Wchodząc na kolejną górę z dzieckiem w nosidełku nie zawsze miałam możliwość znaleźć inne miejsce, niż kamień przy szlaku. Ruiny zamku nie oferują pokoiku do karmienia. Obce miasto też nie nastraja do szukania miejsca, w którym nikt nie zobaczy, że popełniam zbrodnię karmienia piersią, nie butelką, którą wolno by mi było obsłużyć dziecko wszędzie. I uwierz, że podać pierś da się tak, że widać jej mniej, niż w bikini ;) Dla mnie bardziej obrzydliwym widokiem, niż mama zakryta pieluszką jest to, jak jedzą (a przecież dziecko wtedy też je) nie którzy dorośli. Też najchętniej narzuciłabym im cos na cały łeb ;)

Mamuśka Martuśka pisze...

Agakry no to mnie rozczarowałaś:-)Bo myślałam, że jako osoba niezwykle ekscentryczna to i sposób karmienia bedziesz miała jakiś takiś oryginalny...:-)A tak serio to sorry, ale chyba odmóżdżyłam sie już zupełnie:-)

No i widzę, że kij w mrowicho posłałam:-)łyśmy...

Szanuję jednak zdanie każdego...

Anonimowy pisze...

Ja staram się nie karmić w miejscach publicznych, choć czasem po prostu nie mam wyjścia.Moja Młoda to straszny żarłok, a laktacja jeszcze nie uregulowana bo to dopiero sześć tygodni,do tego dochodzi skok rozwojowy...a na spacer trzeba kiedyś wyjść. Na szczęście do perfekcji zdążyłam opanować takie osłanianie się pieluszką,że naprawdę nic nie widać. Jednak wykorzystuję tę umiejętność w ekstremalnych sytuacjach,gdy Kinga nie się niczym oszukać ;-)

Agata Ma Piec pisze...

:) też karmię w miejscach publicznych, bo no inaczej się nie da szczególnie, że nie posiadam samochodu, a z domu wyjść czasem trzeba i karmiłam już wszędzie, z salonem sukien ślubnych i tramwajem włącznie :)
robię co mogę, żeby piersi, że tak powiem, nie wywalać, ale tylko ze względu na siebie, a nie na innych, bo mama też człowiek i ma sprawy do załatwienia itp. z tego co zauważyłam to jeśli już w ogóle zastanawiać się nad tym co kogoś drażni, to ludzie mają gorszą tolerancję na płacz niż na biust i przyjmą wszystko byle nie wyjącego niemowlaka w autobusie :)
jak ktoś nie lubi patrzeć niech nie patrzy, jak ktoś nie lubi pokazywać niech nie pokazuje,ale przeciez karmiąca matka nikomu krzywdy nie robi ani się dla przyjemności nie obnaża:)

podsumowując: jestem za wywalaniem cyca :)

Mama Julisiaczka pisze...

Zgadzam się jeśli chodzi o to karmienie w miejscach publicznych. Ja nawet w domu jak karmię małą, to nie znoszę jak ktoś mi wchodzi do pokoju poza mężem - mój biust, moja sprawa. Nigdy go nikomu nie pokazywałam, a nagle teraz wszystkim się wydaje (gościom, dziadkom, szwagrom, ciotkom) że mogą sobie bezkarnie popatrzeć. To jest intymna część ciała i nikt nie ma prawa jej oglądać bez zgody właścicielki:)

Marta pisze...

To mi siostra do Ciebie linkowała! Super rozwiązanie, też lubię karmić w intymnej atmosferze, pod osłoną, nigdy publicznie.