16.02 - zrobię to

ooooo to jest chyba fajny temat na odwrócenie sobie uwagi od wysuwającego się powoli syna... doznanie to subiektywne choć potwierdzone w podstawowym zakresie przez obniżony brzuch, skróconą szyjkę i skurcze przepowiadające... ale ciągle nie rodzę na serio…
jak już będzie po wszystkim to wreszcie:
·         zjem tatara - może nawet u kucharzy…
·         zamówię bardzo duże i rozrzutnie drogie sushi z rybek surowych i będę rybki surowe w domu często znowu robić… mniam
·         usiądę przy desce serów najbardziej spleśniałych i śmierdzących na świecie i popije je białym winem…. ooooo i winogronko zagryzę na smaczek
·         zamówię surowy befsztyk z polędwicy – największy, jaki będą mieć i z ociekającą krwią brodą będę głośno mlaskać
·         położę się w końcu legalnie na plecach a potem na prawym boku ;) i będę tak spać ile wlezie
·         bez lęku wezmę gorącą kąpiel
·         zapewne za czas jakiś dopiero ale założę sporo butów i ciuchów niedostępnych od dłuższego czasu
·         schylać się będę i buty wiązać z rozkoszą
·         kremy wrócą do mnie ulubione
·         pójdę na masaże i odbuduje mięśnie na basenie ;) i wrócę do formy bo inaczej samopoczucie będzie sła-be
·         pójdę na solarium i zmienię kolor skory!!! znowu będę miała swoje piegi!
·         kiedyś w końcu pójdę na zakupy i kupię sobie nowe dopasowane ubrania!
·         będę  uprawiać sex z mężem i nie będę się bała, że mi coś wypadnie za szybko ;)
·         schowam głęboko ciążowe gaciochy w rozmiarze hipopotamim i kilka ciuchów, które przez te miesiące nieustannie były blisko
·         umyje okna!!!! chyba grubo ponad rok nie były myte i jak teraz wygląda pierwsze słońce to mało wyraźnie widać...
·         ciiiiicho ale chyba jednak zapalę papierosa – mam nadzieję, że nie będzie mi smakował ale ochotę ciągle mam :)
co istotne, niebawem będzie już częściej słonecznie i humor mi się sam nastawi na wiosenne częstotliwości… czytam sobie tę listę od początku do końca i od końca do początku i na wyrywki, bo kolejność zapisu zupełnie przypadkowa i wizualizuję i odwracam uwagę i wizualizuję i wyobrażam sobie i zamykam oczy i wizualizuję… i sex i wino i sex i słońce i tatar i kąpiel i spanie na plecach i zakupy… ech…

11 komentarzy:

weronika2830 pisze...

Hym... Mam własną listę tego co zrobię jak już będzie po wszystkim, ale wspólny będzie z pewnością sex i wino :D. Chętnie pośpię na brzuchu, kupię ładny staniczek, który nie będzie wyglądał ja hełm, majtochy też noszę te ogromne, ciążowe, ale one tak bardzo nie doskwierają bo są wygodne w sumie, tylko czuję się w nich jak własna ciotka. Mam ochotę wcisnąć się w swoje ulubione spodnie, nie cierpię leginsów, które teraz jestem zmuszona nosić.
No i chcę znów biegać, biegać, biegać..

weronika2830 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Agusiaczek pisze...

Perspektywa przyjemna :-)

Anonimowy pisze...

Tak się zastanawiam czytając Ciebie jaką musisz być straszną egoistką,aż mnie mdli,żebyś jedym słowem napisała ,że będę mieć dziecko ale fajnie ,skąd ty tylko narzekasz ,że nie możesz się ubierać jeść czego chcesz ,po co Ci to dziecko ,bedziesz kolejną znudzoną mamusią ,która wynjamie sobie niańkę albo odeśle dziecko w wieku 4 miesięcy do żłobka ,żal mi Ciebie i zastanawiam się głośno:Kobieto jak Ty poród przeżyjesz ,boli jak cholera i nie ma wygód ,znenawidzisz to dziecko za ten bół i przez następny rok bedziesz wypisywać tutaj jaka to Ty byłaś biedna!!!

Hafija pisze...

A nie będzie narzekać bo CC było :P i nie głupio Ci teraz wypisywać anonimowo takie teksty, które mnie osobiście rozbawiły.

No i co złego jest w odesłaniu do żłobka, albo posiadaniu niańki - aha no tak nie każdego stać to trzeba mieć pretensję, że innych stać :)

Cóż ja jestem jak najbardziej ZA egoizmem ciążowo-rodzicielskim, bo dla dziecka wcale nie trzeba sobie wypruwać flaków i bawić się w Matkę Polkę Cierpiętnicę, a jak ktoś sobie wypruwa bo myśli, że musi to współczuje :)

A skoro uważasz, że nie jest poprawne narzekanie w ciąży to chyba nigdy w żadnej nie byłaś :P

I jakoś tak mi się widzi, że ostatnią rzeczą jaką będzie można powiedzieć o Agakry to że będzie "znudzoną mamą", bo mi akurat widzi się to zupełnie odwrotnie :P

Anonimowy pisze...

a ja mam pytanie: co z tymi kremami nie tak, że ich nie używałaś w ciąży?

agakry pisze...

kosmetyki niektóre zawierają substancje aktywne niewskazane w ciąży, może nic by się nie stało ale nie smarowałam się zwykłymi ujędrniającymi hardcorami z chemią tylko specjalnymi dla ciężarnych :)

agakry pisze...

Hafija - dzięki za wsparcie - żałość ściska co?

Alcyna pisze...

O kurczę, dotarłam teraz do tego komentarza :OOOO Drogi anonim wie o ciąży i rodzicielstwie dokładnie tyle, co ja o kwarkach (czyli, że istnieją). A zapewne jeszcze mniej wie o konwencji pisania. Drogi anonim nie dość, że myśli, że ciąża to tylko rosnący brzuszek i sielanka, to w dodatku do pustej głowy mu nie przyszło, że Aga wybrała sobie świadomie pewien typ pisania o ciąży. Przynajmniej ja to tak odbieram. Z humorem, dystansem i nie różowo-pierdząco, bo tym się już ulewa wszystkim, ale również od tej drugiej strony. I drogi anonimie- jako matka- to, że w ciąży miałam zgagę i zdominowała ona mój sposób myślenia i moim stanie na wiele wieczorów, to, że puchły mi stopy i marzyłam o tym, żeby Młoda wyskoczyła z brzucha, bo zobaczę wreszcie swoje kostki, to że wyłam czasami z bólu, bo nieustannie kopała w jedno tylko miejsce i zaklinałam, zeby poszła spać, i to, że zdając wieczorem mamie przez telefon relacje z dnia, nie mówiłam "ahhh jak cudownie być w ciąży", ale "boli, mam dość", nie znaczy, ze jestem znudzoną matką, która oddała dziecko do żłobka w wieku 4 miesięcy. Bo co ma piernik do wiatraka?? O moich uczuciach do dziecka miało świadczyć to, że czasami ze smutkiem patrzyłam na odłożone w szafie za ciasne spodnie, albo tęsknota za serem pleśniowym?? Albo to, że nie każdego dnia kipiałam euforią?? Anonimie o wielkiej, wszechogarniającej miłości do dziecka nie trzeba pisać. Jest tak oczywista, że tylko Ty w swej zawiści (i cholera wie jeszcze czym) mogłeś dojść do swoich wniosków. Gratuluję z całego serca!!! Zwłaszcza wpojonego stereotypu matki, która ma uśmiechać się, bo jest w ciąży, ma siedzieć cicho, kiedy ją boli, ma promienieć po nieprzespanych nocach i która ma zrezygnować z siebie w imię dziecka. O tak- taka cierpiętnica wychowa szczęśliwe dziecko. Tak, tak- wychowa kolejne zgorzkniałe pokolenie hejterów piszących anonimowe posty pełne jadu.

Hafija pisze...

Aga - żałość jak żałość, ale jaką trzeba mieć "mysią" odwagę, żeby pluć jadem i bać się podpisać :P
i skąd się takie elemenciki biorą... chyba z nieszczęśliwych małżeństw z niechcianymi dziećmi :P

Anonimowy pisze...

anonimowy - ja mam dwie córki i kocham je nad życie, co nie przeszkadza mi narzekać,że mnie czasem ograniczają,że mam mniej czasu tylko dla siebie itp. itd. Tak, tak - wiem, w Polsce obowiązuje mit Matki Polki, co to dla własnej rodziny zrezygnuje z siebie samej i własnych przyjemności, w Polsce trzeba być Matką Idealną, bo jak nie, to patrzą na Ciebie jak Ty na autorkę bloga. Ale powiem Ci jedno: nie ona jest nienormalna, a skoro nie ona, to kto? odpowiedz sobie sama i nie pisz więcej takich bzdur, bo się czytać nie chce. A ja autorkę bloga podziwiam: ma swoje pasje, myśli też o sobie, bo ma takie prawo. Będzie na pewno szczęśliwą matką, a jej syn szczęśliwym dzieckiem. Pozdrawiam. Monika (mama dwóch córek mająca również swoje pasje i realizująca je ;-))