10.02 - miss porodówki

jestem pusta i egocentryczna - do ostatniej chwili myślę o sobie: o wyglądzie i samopoczuciu. w przygotowaniach do wyprawy "po syna" posuwam się do absurdalnych rozważań, czy zabrać ze sobą podkład i tusz? może tak odwracam uwagę od faktu, że czeka mnie tam ból i same nieznane doświadczenia? przecież ja nawet szwów nie miałam w życiu zakładanych, nawet złamania skręcenia zwichnięcia... znieczulenie miałam raz, przy ekstrakcji ósemki, a i wówczas dentysta wbił się prosto w nerw, wiec czucia nie miałam przez kilka tygodni... nie mówiąc o bólu w drewnianej wardze :)
nie miałam bardziej skomplikowanych zabiegów niż mikrodermabrazja, czy depilacja woskiem :)
wiem jednak, że próg bólu mam niski a próg użalania się nad sobą i histerii gdzieś poniżej ludzkiej godności... dlatego od zawsze wiedziałam, że CC zamiast wypychania melona i dlatego tak zupełnie nie wiem, czego się spodziewać. mam stracha: bo znieczulenie, cewnik, kroplówki, szwy, rana, blizna itp... no i że boleć będzie... długo? bardzo? znośnie? będę dzielna? poradzę sobie? czy obciachu narobię…
no i czy brać ten podkład? :)
bo koszulę nocną i kapcie kupiłam sobie ładne i będzie mi w nich milo... choć tyle... a i tak pewnie będzie mi wszystko jedno bo pod koszulą będą siatkowe gacie w rozmiarze 44 i pielucha... i dziura w tłustym pustym brzuchu... brrrrr....
no wiec skupiam się na wszystkim, co tylko może odwrócić mi uwagę i zapewnić podstawy dobrego samopoczucia. a co może pomóc próżnej kobiecie? fryzjer! kosmetyczka!
u kosmetyczki już byłam: brwi i rzęsy powinny przetrwać bez malowania jakiś czas i pozostać na twarzy. jutro pedicure - spuchnięte paróweczki wymagają ręki specjalistki a właściwie ręki, która ich najzwyczajniej dosięgnie... :) a pojutrze fryzjer - ostatni kolor i cięcie przed kataklizmem pt. "przez miesiąc nie będziesz miała czasu na umycie zębów"...
ech... dziwne to wszystko. pozostaję jednak, mimo strachu, wierna przekonaniu, że jak mama szczęśliwa, to i dziecko hepi. dlatego wezmę ten podkład i tusz i nawet korektor!  
choćbym miała z kosmetyczki ich nie wyjąć :)

17 komentarzy:

martienn pisze...

fajne buty ; )
i śliczny brzuszek ! jej, to takie radosne :D
kocham małe dzieci, powodzenia i szczęścia !


zapraszam do mnie :)jeśli Ci się spodoba skomentuj i obserwuj;*

onna pisze...

dlatego w pakiecie z cesarką powinien być np.tajski masaż twarzy z olejkami + refleksologia ;) powodzenia!

ABC pisze...

Powodzenia, dasz radę !!!

asiu pisze...

Aga, do karmienia wszystko się nadaje! Ja na początku myślałam, że tylko rozpinane koszule/bluzki, ale później stwierdziłam, że wszystko można nosić co tylko da się zakasać do góry;) Mam nadzieję, że czujesz się jako tako i w ogóle, że jest w miarę ok. Czekam na relację z cesarki. Ciekawa jestem strasznie, bo ja rodziłam naturalnie i nie mam pojęcia, jak to jest z cc. Buźka dla Was

Alcyna pisze...

Kochana, pięknie wyglądałaś na mecie!!!
Ja też nabrałam cudów makijażowych, a okazało się, że szkoda mi 5 minut na to, bo wolę patrzeć na Młodą (taki obłęd chyba ze 2 miesiące miałam).
No i też czekam na wrażenia z CC. Ja rodziłam naturalnie, bo podobnie jak Ty panicznie bałam się bólu :D CC przerażało mnie najbardziej ze wszystkich ciążowych spraw...

lady_berona pisze...

Dasz radę! Czekam na relację z cesarki! Będzie dobrze, najważniejsze, żebyś ty się dobrze czuła. Trzymam kciuki!

Sivka pisze...

Ja nie miałam wyboru, miałam cesarkę... Na pewno nie będzie Cię bolało PODCZAS niej :)Blizna znika:) Trochę dłużej dochodzi się do siebie (bo to jednak zabieg operacyjny). Sama zobaczysz:) Nie taki diabeł straszny. W trakcie czułam się dziwnie-leżałam ze świadomością, że właśnie kroją mi brzuch,czas sie dłużył,lekarze opowiadali sobie o wakacjach na Krecie:)) Trzymam kciuki!

kayaretro pisze...

no i pewnie nie wyjmiesz:)))nie będzie tak źle jak myślisz...grunt to mieć kogoś do pomocy, bo po pierwszej cesarce jest podobno ciężko

Hafija pisze...

A mi się nie mieszczą kosmetyki do torby ( te "ponadpodstawowe") ale już spakowałam Małżonowi dodatkową siatę na drugi dzień i tam się mieści wszyściutko :P
Nie mam czasu iść do fryzjera bo mój przyjmuje w samym centrum a ja mieszkam na obrzeżach i jest tak zimno i śnieżnie, że się chyba nie zdołam dotoczyć, może zaryzykuje jakiś pobliski zakładzik...

Marta Be pisze...

jak ślicznie wyglądałaś na tych fotkach!! :-) i jak użyłaś tego pudru? my już za moment zaliczymy 28 tyg... heh boję się niemiłosiernie!!!

Doganiam Motyle pisze...

miałam umówione cc na wtorek a niechcący zaczęłam rodzić w poniedziałek, a i tak się umalowałam czekając na transport, po skurczach które zdążyłam przeżyć na tym cc byłam już tak nieprzytomna że nawet nie zauważyłam kiedy mi dziecię wyjęli, mąż twierdzi że stół latał na wszystkie strony hi hi a mi było już wszystko jedno grunt że nie bolało, mnie najbardziej zestresował aparat do mierzenia ciśnienia, mierzył i mierzył. nie martw się będzie dobrze. makijaż się przydał, mały wgapiał się we mnie cały dzień:) miałam małe komplikacje z rana, drugi raz mnie szyli, ale to bardziej cecha mojej fizjonomii. Nie obyło się też bez porządnych leków przeciwbólowych przez 4 czy 5 dni. dużo bardziej niż rana bolą naciągnięte więzadła, mi pomagało chodzenie, aby wstać i rozchodzić najlepiej z dzieciem na ręku:) powodzenia

nurka pisze...

Na szczęście człowiek jest tak skonstruowany, że szybko zapomina, a widok słodkiego dziecięcia wynagradza wszystko. Fajnie, że się tak odpicowałaś na poród, podoba mi się takie podejście. Prawdziwa Mama Glamour :)

Mądry Brzdąc materiały edukacyjne oraz dodatki do gier pisze...

podczytuje już twój blog od pewnego czasu... ale dzisiaj musiałam już skomentować... jestem drugi raz w ciąży, termin mam za 2 miesiące... ale już teraz wiem, że podkład i tusz biorę obowiązkowo ;) jednak kobieta zawsze chce pięknie wyglądać! i mam to gdzieś co pomyślą pielęgniarki, że się maluję w szpitalu... masz racje szczęśliwa i zadowolona mama jest najlepszą mamą dla dziecka!
W sprawie cesarki, to ja jestem za naturalnym porodem, i mam nadzieję że będzie jak za pierwszym razem albo i lepiej. Ból? Nie pamięta się go. Powiem ci że mi się wydaje ze ja psychicznie jestem ślina, ale przychodzi moment kryzysowy, ze po prostu po 15h chcesz już urodzić i marzysz o tej cesarce.
Urodziłam po 19h i dziękowałam tylko moim położnym że nie pozwoliły zrobić mi cesarki! Doszłam do siebie już na drugi dzień, chodziłam, zajmowałam się dzieckiem... a jak na złość dano mi do pokoju same dziewczyny po cesarkach... oj istny koszmar. Przynajmniej dla mnie. Ale są mamy które cenią sobie cesarki i trzeba to też uszanować.
Życzę szczęśliwego rozwiązania, na pewno zaglądnę tu jeszcze pozdr.

Hafija pisze...

Jak dla mnie wszystko jest dla ludzi! I tusz do rzęs i cesarka na życzenie i nawet jak ktoś nie chce mieć dzieci to też wolny wybór i wszystko ma tyle samo plusów co minusów :P
Ważne, że Młode na świat się wydostaje cale i zdrowe :D reszta to pikuś!

Vinti pisze...

ja podkładu,tuszu, a nawet różu i cieni do powiek używałam codziennie w szpitalu - robiłam to o 5/6 rano, gdy Maleństwo spało obok mnie w swoim małym łóżeczku

codziennie też rano myłam włosy, podsychały mi do jakiejś 7:30 i po kolejnym karmieniu prostowałam je prostownicą :) - nie, no look kobiecy w szpitalu musiał być!

pozdrowienia gorące dla świeżo upieczonej Mamusi i Maleństwa!

Ciesze się, że też mile wspominasz swoją już byłą cesarkę!

Agusiaczek pisze...

Podoba mi się Twoje podejście i na pewno będę miała podobne podejście.

Nie mogę doczekać się wątku o porodzie i maleństwie :-) Mam nadzieję, że czujecie się dobrze i cieszycie poznawaniem siebie ;-)

Agata Ma Piec pisze...

hahahahaha, w szpitalu umyłam włosy, to był szczyt próżności;) ale gwiazdorzyłyśmy z małą odpowiednio koszulą nocną i sukienką oraz czapeczką. na wyjście był przyszykowany mega zestaw do zdjęcia, ale złośliwie spadł deszcz :)