W pewnym wieku stwierdzenie,
że kobieta ma opanowaną obsługę penisa nie jest rozwiązłą przechwałką, tylko
opisem rzeczywistości. Jednak nawet pewną siebie kobietę może życie zaskoczyć. Przyznać
muszę, że możliwość oddawania zbędnych płynów w pozycji wertykalnej zawsze
budziła moją zazdrość od czasów, gdy zrozumiałam, że nierówności płciowe zaczynają
sie w tak prozaicznych okolicznościach, jak kolejka do wc. Z niekłamanym
zachwytem podziwiałam ideę genialnego uproszczenia fizjologicznej konieczności obnażania
się w niesprzyjających okolicznościach. Zwłaszcza kwestie plenerowych eskapad wywoływały
u mnie wewnętrzny niemy protest wobec niesprawiedliwości natury. Z czysto praktycznych
względów uważam, że penis ma swoje przewagi. Wracając do teraźniejszości, syn mój
również dokonał odkrycia, jakie wygody oferuje mu własny penis i od tej
pory tkwi w przekonaniu, że pozycja siedząca nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie.
Ambitnie sika wiec na stojaka, napawając mnie dumą i równoczesną rozpaczą,
gdy zmieniam mu kolejne skarpetki... w domu radzi sobie sam ale czasem jesteśmy
w plenerze a potrzeba dogania i wtedy syn w stu procentach wywiązuje się bo
daje znaki z wyprzedzeniem… natomiast ja okazuję się być nieprzygotowana do
roli, bo nieudolnie usiłuję sprostać zadaniu i finalnie ląduję z mokrymi rękami…
Life is hard, no
ale przecież nie będziemy kucać!