Ironia zaplata warkoczyki naszych losów i
chichocze trzęsąc ramionkami bo plączą jej się te pasemka i nijak rzeczywistość
nie odzwierciedla naszych planów i założeń. Tyle razy obiecywałam sobie, że
inna będę, że na wakacjach z dzieckiem luz i no stres a tymczasem obiad
dopilnowany, plama zaprana, podłoga zamieciona, w kieszeni zawsze chusteczki, w
torbie pielucha, serek, jabłuszko, picie... a w pokoju poukładane, pozmywane, pościelone,
śmieci do wyniesienia przygotowane... kręci się kółko kręci... a ta zdzira
chichocze i szczerzy się zza ramienia w lustrze, jak sobie człowiek przypomni
wakacje z mamą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz