o słowie słowo

dziki, barokowy, nieokiełznany świat wyobraźni uwielbiam. im bardziej rozbujany i odrealniony, tym bardziej doceniam słowo, które go ujarzmić potrafi. nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez książek: wycieczek do doliny muminków, odwiedzin w bullerbyn, wakacji z duchami. moje pierwsze książeczki z serii „poczytaj mi mamo”, pan maluśkiewicz w orzeszku, lokomotywa, małpka fiki miki... czy będę umiała zarazić syna miłością do słowa pisanego w dobie elektronicznego obrazka? czy krzykliwe jarmarczne klony kreskówkowych debilątek nie wygrają z szarym koziołkiem matołkiem? jak przekonać, że pan samochodzik jest fajnym gościem, skoro teraz każdy głupi może mieć laser i się teleportować? będę próbować, będę kreatywność swą na najwyższe obroty wprowadzać, będę czytać i opowiadać historyjki... no i niech no ten papier pokocha, bo warto...

a dziś opowieść dotyczyła pieska, co żeglował daleko i jadał podczas rejsu marchewkowe ciasto, marchewkowe kotlety i marchewkowe lody, a jak mu się marchewka nudziła to wyciągał z magicznego słoja kolorowe cukierki: zielone ogórkowe, pomarańczowe dyniowe, fioletowe jagodowe, brązowe czekoladowe itp. itd. sama się zdziwiłam, że na jednej stronie można spędzić dobry kwadrans a opowieść sama się toczy :)

sorry, ale od czegoś to wspólne czytanie trzeba zacząć :)





17 komentarzy:

asiu pisze...

Moja Rózia uwielbia książeczki. Mamy już ich ponad 20. Jak była mniejsza to super się sprawdzały takie z dużymi, wyraźnymi obrazkami z serii warzywa, kolory, zwierzęta domowe itd:) Teraz już potrafi się skupić na dłuższych, a Roszpunka i wierszyki Brzechwy to nasze małe hiciory:) Teraz jak ją zostawiam samą w pokoju czy łóżeczku, gdy wracam nakrywam ją z książką w ręce, jak sobie strony przewraca i ogląda:D Także czytać czytać czytać trzeba:))

Hafija pisze...

Koniecznie trzeba Młodym czytać, koniecznie rozbudzać w nich miłość do książek!

Vinti pisze...

ale slodziasznie Pan Stanisław czyta z wielce wspaniałym zainteresowaniem obrazkową historyjkę!

moja Klaudusia ostatnio w sportówce na spacerach polubiła taką składaną ulotkę z błyszczącego grubego papieru z ciuszkami od Gatty :)

Lady_P pisze...

ja od samego początku czytam i są efekty!!! Dwuletni Tymek obecnie potrafi wyleżeć przytulony do mnie słuchając bajeczki nawet 30 min. :) ogląda obrazki i bardzo muszę uważać co mu czytam, bo potem bardzo wszystko przeżywa :) CZYTAJCIE!!!

mtotowangu pisze...

czytaj jak najwięcej :) nie ma nic lepszego do pobudzenia wyobraźni dziecka :)

Mama Julisiaczka pisze...

To wspaniale, że chcesz pielęgnować w synu miłość do słowa pisanego.Czytanie rozwinie w nim mnóstwo umiejętności - od wyobraźni, po znajomość gramatyki, ortografii, przez wspaniałe posługiwanie się językiem pisanym i wreszcie - wrażliwość na otaczający świat.
Zalet płynących z czytania jest całe mnóstwo, więc nie można pozostać na nie obojętnym.

Ula Jaworska BloomCraft pisze...

Jasiu zawsze się rechocze przy Lokomotywie! Tak samo przy wierszyku Stefek Burczymucha. Uwielbia oglądać książeczki, ma już kilka o co dbają dziadkowie. W pewnym momencie się włączę, bo jest kilka pozycji, które bym chciała, żeby poznał.
Generalnie dzieci lubią książki, tylko rodzice w pewnym momencie odpuszczają sobie czytanie...

weronika2830 pisze...

Masz te same rozterki co ja. Czytam książki namiętnie od kiedy pamiętam. Elementarz starszego kuzyna przeczytałam jako pięciolatka bo już umiałam składać literki :). Kocham książki i moim marzeniem jest też zaszczepić tą miłość w córeczce. Będę podglądać Twoje poczynania w zaszczepianiu tej miłości i może się uda :). Wszak co dwie głowy to nie jedna :).

Anonimowy pisze...

Cudowne tytuły wymieniłaś! Ach, to były czasy..... Też bym chciała, żeby moje dziecko poznało smak wyobraźni a nie tylko podane na tacy gotowe obrazki na migającym ekranie.
Niestety póki co ponoszę sromotną klęskę na polu walki o miłość do książek. Moja córka je kocha. Jeść....

Marta Be pisze...

ładny juz chłopczyk z tego Twojego dziedzica! życzę wytrwałości zarówno Tobie jak i sobie w czytaniu książek maluchowi!

Anonimowy pisze...

Właśnie jestem po sesji czytelniczej - co prawda moja Agu jest na etapie pokazywania palcem obrazka i pytania: hemgioadkt? (14 miesięcy), ale że sporo wierszydeł znam na pamięć (no i co z tego, że czasem słowa zamieniam :P ), to sobie oglądamy, ja sobie gadam - pełna symbioza.
Wpadłam w ten blog Twój całkowicie, czytam, oglądam i jakoś mi tak blisko :)

Evelio pisze...

patrząc na skupioną minę Stasia nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w jego głowie to opowiadanie toczy się i toczy i toczy...i jego wyobraźnia poniosła go na wyżyny możliwości:-)

Jedyna singielka w mieście pisze...

Twój blog mnie rozczula do granic przyzwoitości...:)

cacaovo pisze...

no to pierwsze koty za ploty :), moja H nie ma jeszcze 2 lat wprawdzie ale bajki poza dobranocnym ogrodem w ogole nie sa dla niej atrakcyjne, za to ksiazeczki sa ciekawsze mozna je w nieskonczonosc wertowac i brac do buzi, choc nie wytrzymuje opowiesci dluzszej niz 4 wiersze na jednej stronie,
a tak btw wyszedl jakis czas temu zbior Poczytaj mi mamo - Mysle ze to "absolutny must have" na polkach naszych dzieci :)

Unknown pisze...

Oj czytać! Ja Synkowi czytam odkąd miesiąc skończył. Wiem, że niewiele rozumie, ale niech się oswaja. A czas z "gadającą" do niego mamą myślę, że jeszcze zaprocentuje.

ZEZUZULLA pisze...

Synulo ma taką minę jakby mówił:
"Nooo Mamo, dość przekonujące to co mówisz, przekonujące..."

Nasza Polana pisze...

Ale zaczytany mlodzieniec!!!!!!!!! Boski jest i ta pierwsza książka PRZEinteresuująca :-)