w nocy jest cisza. czasem beethoven, w wersji na karuzelkę, przetnie patetycznie spokój snu rodziców, jednak dźwięk ten już oswojony, nie budzi, tylko na chwile wprowadza w stan podprogowej świadomości komunikat: "syn wierzga".
dziś była burza, całą noc... ciszy nie było. latały gałęzie, włączały się alarmy, lała się woda o parapety z metalicznym hukiem... spałam.
teraz rano przez otwarte okna wlewają się dźwięki standardowe: śmieciara, dostawczak do sklepu po drugiej stronie, autobus, dzwony w kościele od 6, koguty jeszcze przed świtem (tak, absurdalny acz dość sielankowy klimat miedzy bloki wprowadza małe zoo ;)) - taki poranny zwykły szum osiedla. ja śpię jak bela. normalnie mogłaby defilada pod oknem przemaszerować i jeszcze poloneza odtańczyć mazowsze a ja śpię.
ale niech no w pokoju młodego jakieś stękniecie, kwik, prychniecie czy miauk się rozlegnie... wśród tych wszystkich dźwięków tworzy się próżniowy tunel (próżnia chyba nie chłonie dźwięków ale to metafora, jakby się anonim chciał wykazać) i w kompletnej ciszy moje ucho wyłapuje wyłącznie fale na częstotliwości "syn". sekwencja kolejnych dźwięków wyjaśnia, że młody kichnął, chrząknął albo głośno roześmiał się przez sen, co ma ostatnio w zwyczaju. a ja wtedy znowu spokojnie zapadam się w blogi chaos dźwięków wszechświata i chwilę później w sen...
no chyba, że syn gra hejnał pt.:„mamo śniadanie”, ale to zupełnie inna melodia...
no chyba, że syn gra hejnał pt.:„mamo śniadanie”, ale to zupełnie inna melodia...
7 komentarzy:
Matczyne ucho słyszy każde westchnienie dziecka,a ojcowskie ucho, usłyszy wszystko to, co dzieje się na zewnątrz i co może być potencjalnym zagrożeniem dla rodziny. I w ten sposób, chłop jak rano wstaje mówi do żony: "co?spaliście dzisiaj całą noc" (a dzieciak kwękał non stop), a kobieta jak się zwlecze z łóżka i zobaczy wyjętą latarkę, i zapyta męża dlaczego ona leży na stole, to ten jej powie: " a co, nie słyszałaś tych hałasów? wyszedłem w nocy sprawdzić czy ktoś nam nie myszkuje w garażu".
Takie jakieś badania ponoć to potwierdzają:)
a propos usg u mnie już odpisałam :)
Ja mam to samo, telewizor huczy a ja słyszę jak młody brwi marszczy ;)
Oj widzę, że pielucha nie tylko u nas robi karierę osobistego przytulaka;-)
A z tym słyszeniem INNYM to myślę, że to kolejna zdolność nadprzyrodzona, którą w pakiecie MACIERZYŃSTWO dostałyśmy. To tak, jak to napływanie mleka na myśl o dziecięciu, pamiętasz jeszcze?
Mnie się ostatnio przypomniało, bo jak młody w szpitalu leżał, a ja leciałam do domu na prysznic, to znów miałam to dziwne uczucie.
Dziwne to macierzyństwo niby tak strasznie naturalne i fizjologiczne, a do tego momentami na maxa metafizyczne...
Rany, rozwala mnie to zdjęcie. Może dlatego, ze Klops wyglada na nim zupełnie jak mój nowy, swiezutki synek, o czym miałam ogromną potrzebę Cię poinformować :)
To może ja sie przywitam (gdyż zaglądam tu bez witania od dawna, i na Bryłkę też i strasznie sie denerwowalam jak juz przyszedł ten moment na Klopsa, i tez miałam cc z wyboru i dobrze mi z tym, wiec anonimowo czuje pewne pokrewieństwo, choć w temacie ciuchów moglabym Ci stopy przemywac co najwyżej, ani ruda tez nie jestem, bo niby w sumie czemu miałabym być), a zatem: Cześć, Agakry. Lubię Cie czytać :)
@tszecia - jeśli czytasz, to wiesz, że rzadko odpowiadam na komentarze, ale poruszyłaś mnie no i muszę coś do Ciebie skrobnąć :) dzięki za słowa ciepłe i skrzydeł dodające :) dzięki, że użyłaś "Klopsa" :) dzięki, że dzielisz się wrażeniami synkowymi :) najcieplejsze pozdrowienia dla Twojego małego Świeżutkiego :)
To matczyny głos (i ucho) wewnętrzne :)
Ja też bardzo lubię biało-czarną matę, miło mi się na nim bawi! Pewnie zakolegowałbym się z twoim synkiem. Buźka, Łajtek.
Prześlij komentarz