pan krakersy not dead

W szczenięcej potrzebie buntu i przynależności załapałam sie na ostatnia fale punkowej rebelii. Nie przeszkadzało mi to mieć przyjaciół metali hipisów, regowców grungów straitów czy depechów. Świat młodzieńczej subkultury nadzwyczajnie wówczas tolerował odmienność określoną przynależnością do właściwej,  choć niekoniecznie tej samej grupy. Nie tolerował za to skinów, dresów i niezrzeszonych kujonów bo wiadomo... To były grupy niewłaściwe. Ależ kolorowo było w tym czasie. Mimo dramatycznych braków w najbardziej podstawowych kwestiach zaopatrzeniowych, stylizacje młodych ludzi były niepodrabialne. Nie szło się do sieciówki, żeby przeżyć metamorfozę na jedną imprezę ale dziergało się stajla miesiącami z rzeczy dostępnych przerabiając, farbując, przycinając, przeszywając, nadrywając, strzępiąc, zawijając, malując itp. Śmiem zaryzykować tezę, że młodzież była dzięki temu dużo bardziej malownicza niż leniwe małolaty, które dziś decydują sie na  bycie punk by Zara... I wszystkie wyglądają jak klony.
No i właśnie ten punk. Z tamtych czasów pozostał mi rudy czubek, dwudziestoletnie dziś buty, które ponownie stały sie on voque i upodobanie do muzyki ostrzejszej i bardziej drapiącej niż komercyjna papka. Wielkie więc wzruszenie mnie ogarnęło, gdy usłyszałam gaz na ulicach w wykonaniu drących sie dzieciaków! A potem się okazało, że to cała płyta jest z hitami ze starych czasów w wersjach dla juniora! Zamówiona na gwiazdkę. Czekam. Drepczę niecierpliwie, żeby powstrzymać się przed samodzielnym zakupem bo to przecież jeszcze tyle czasu! Słucham więc dostępnych numerów w sieci i polecam całym sercem rodzicom z pokolenia które pamięta z autopsji glany, kostki, ramony, agrafki w uszach i tdtki przewijane ołówkiem ;)
Mam nadzieje ze S. polubi ten klimat. Dobra, muzykę, bo klimat juz nie wróci...


PS. post jest z opóźnieniem minimum dwutygodniowym - wisiał i wisiał i wisiał... niewidoczny. płyta już jest z nami i śpiewam nieustająco gaz gaz gaz na ulicach a mój syn szczerzy się wszystkimi sześcioma zębami :) boossssko :)

5 komentarzy:

ambiguity pisze...

lubię to
aż mi się gęba do monitora śmieje
punkowe mamuśki ;)

kura D. pisze...

tez kupie. moje przemrożone palce u nóg ( z powodu glanów) chętnie teraz w szpilkach poruszają się trochę w rytm armii, łezka się w oku zakręci na dawne czasy i na wspomnienie wolności absolutnej :D

Hafija pisze...

no i zamieniamy się w starsze pokolenie. myślę że wybór muzyki, "stylu" pozostawię synowi i nawet jakbym chciała żeby słuchał żeby nosił żeby myślał to jednak nie będę go przekonywać do wyższości glanów nad adidasami lub mojej muzyki nad jego dla nas klimatu nie ma, dla nich będzie to taka różnica pokoleń.

Anna S. pisze...

Jak widać kompromis można znaleźć wszędzie :)

Madzik pisze...

Kupię ta płytę dla Maleństwa mojej Przyjaciółki:)) Ja byłam z tej-powiedzmy-stonowanej młodzieży, a Ona nosiła kostkę, glany, sama szyła sobie rzeczy:) Ludzie nie mogli się nadziwić, że się dogadujemy, bo fakt- idąc razem ulicą wyglądałyśmy baaardzo różnie;) A przyjaźń kwitnie dalej;D