konkurs :)

konkurs i wywiad z W&B do zobaczenia TUTAJ :)))

przygoda z dresem


wychodzę z wózkiem i muszę pokonać zamykające się ciężkie drzwi, przygniatające mnie i dziecko, i tuż za drzwiami schody w ilości stopni pięciu. uprawiam stylową gimnastykę gdy podbija do mnie sympatyczny facet w dresie i znosi wózek z uśmiechem. wygląd ma typowego drecha bo łeb podgolony, sam chudy a dresik zawadiacko z gumką w pasie i kostkach odsłania biały wąski bucik. na smyczy natomiast czerwonej skacze radosny beagle. i tenże dresonosz z niegasnącym uśmiechem podbija me serce bezpretensjonalną propozycją: bo ty tu pewnie często z tym wózkiem pomykasz? to może byś przy okazji wpadała pieska mi wyprowadzić?

bez obaw. przyśniło mi się. facet i sytuacja są wytworami zmęczonego umysłu. ale niezbicie dowodzi to faktu, iż umysł matki nawet podczas odpoczynku analizuje i planuje i dąży do maksymalizacji ergonomii codziennych czynności i wykorzystania czasu z dzieckiem. nie ma pustych przelotów. odkąd jest dziecko logistyka i planowanie to podstawa.

dla orłów


coś mi się wydaje, że bycie facetem nie jest proste.
wiwisekcji poddaje się macierzyństwo, rozwałkowuje się psychikę i hormony żony, samopomoc babska ekstrawertycznie mieli codzienne rozterki i problemy koleżanek i własne. matki, żony, singielki, baby zwykłe i niezwykłe szatkują kobiecość i dziergają wspólnie makatkę skomplikowanej istoty z wenus, która niewolnicą jest cyklu księżycowego i nawet sama nie do końca rozumie, kim jest i o co jej właściwie chodzi. sekret pokrętnej kobiecości. aksjomat. amen.

tymczasem facet jest sam. sam sobie porzucony, bo przecież samcze poczucie wartości nie pozwala na miętoszenie się z uczuciami i problemami publicznie, jak zwykły to robić ekshibicjonistyczne baby. a poprzeczka przed biedakiem majaczy w chmurze absurdu gdzieś bardzo wysoooko… ma być macho ale nie za bardzo, bo wrażliwy ma być i empatyczny. dominować nad kobietą? nie powinien za bardzo, bo przecież partnerem ma być ale męskie silne ramię ważne jest i inicjatywę czasem przejąć powinien.  i niespodziankę zrobić od czasu do czasu, ale tylko „taką, jak bym chciała, bo takich zaskakujących niespodzianek to nie lubię"... kwiaty i biżuteria  mile widziane ale niech nie traktuje ich jako lekarstwa i wymówki za swoje winy i niech w banał nie popada, bo na łatwiznę iść to każdy potrafi. ma być niezależny, bo pantoflarzami gardzimy, ale niech jednak konsultuje decyzje i o radę chętnie pyta. niech dba o siebie: goli, pachnie, smaruje, przycina, usuwa, skrobie itd. no ale nich testosteron w nim kipi! sportowa sylwetka mile widziana lecz za dużo z domu nie wychodzimy. pasje męskie są cudowne i niech ma zdrowe zainteresowania, bo to znaczy, że osobowość ciekawa, ale ci koledzy... wykształcony, oczytany, współczesna kultura obczajona, co nie przeszkadza mu koła z uśmiechem zmienić i zawiasów naderwanych w szafce wyregulować.

to była poprzeczka dla chłopaka, męża, partnera… ale jest jeszcze jedna – dla orłów… bo ojcem to ten nasz facet ma być przede wszystkim do ojcostwa chętnym. spokojnym i cierpliwym, ale sam z temperamentem i fantazją dziecka.  odpowiedzialny, konsekwentny i zdecydowany, ale delikatny i empatyczny. zaznajomiony z harmonogramem szczepień i wprowadzania warzyw do diety dziecka, ale nie kwestionujący wyborów i decyzji matki.
tak jeszcze można długo ...

no i szczerze mówiąc, to szkoda mi faceta. ja mam swoją twierdzę kobiecości o grubych murach wielopokoleniowej solidarności w podtrzymywaniu wizerunku istoty dziwnej, a on? on ma stos sprzecznych wymagań piętrzący sie niebotycznie.
wolę być matką niż ojcem  ;)

żywienie i aktywność dzieci 1-3

byłam na konferencji. sama je zwykle organizowałam, teraz bywam gościem :) macierzyństwo... zmiany zmiany zmiany... 
konferencja dotyczyła nowego produktu dla dzieci, ale nie o nim będzie mowa, bo osobiście go nie testowałam - jest bowiem dla dzieci starszych niż klops, czyli w wieku 18m+
natomiast wykład ekspertów na temat żywienia dzieci i ich aktywności fizycznej był jak najbardziej na czasie. dlatego wrzucam pełen pakiet materiałów prasowych poniżej w linkach i myślę, że przydadzą się niejednej mamie :) 


- ciekawostki z badań
grupy produktowe i planowanie zbilansowanego jadłospisu
- dekalog dobrego odżywiania
- jak sobie radzić z niejadkiem
- 10 zasad aktywnego dziecka
- ćwiczenia dla dzieci i rodziców





tak sobie myślę

tak sobie myślę, że zachwyt nad własnym dzieckiem i miłość rodzicielska muszą mieć swoje granice. nie oznacza to, że limit wyznaczam na uczucia w rodzinie. to oznacza, że obcy mi jest klimat wpadania w pastelową otchłań rodzicielstwa. ślepe zauroczenie własnym potomkiem i bezwarunkowe mu oddanie jest naturalne i wręcz wskazane. wiem, bo przecież sama mam jedyne dziecko idealne :) ale ciągle ważna jestem dla siebie JA i ważny jest dla mnie mój świat.
tak nas natura stworzyła, że abyśmy nie pożarli własnych dzieci, gdy drąc się zwyczaje dotychczasowe nam w życiu rujnują, kochamy je mimo wszystko.  prędzej własnym ciałem zasłonimy, niż tknąć groźbie czy krytyce pozwolimy. przewrotna natura sprawiła równocześnie, że każdy z nas w celu zachowania gatunku i osobistego przeżycia, instynktownie jest egoistą, żeby przetrwać trzeba wszak myśleć o sobie…  

i tu ten bełkot zapętlam teraz do tezy wyjściowej, że czasem obok tej rodzicielskiej plątaniny zachwytów i wzlotów trzeba najzwyczajniej w świecie pobyć sobą. egoistycznie, świadomie, hedonistycznie… co kto lubi… wszak lubić coś przyzwyczailiśmy się lat wiele przed dzieckiem, wszak długo przed dzieckiem ukształtowały się nasze osobowości: pasje, namiętności, podatności, małe i duże „lubię/ nie lubię” czy „chcę/ nie chcę”.
czy odcięcie pępowiny ma oznaczać odcięcie dawnej mnie? nie! ja jestem ta sama! owszem, bogatsza o macierzyństwo w całej rozciągłości i głębokości definicji, ale ta sama. zdroworozsądkowa rezygnacja z używek nie oznacza, że nie pamiętam, jak są fajne dzikie imprezy. wymuszona logistyką usypiania i karmienia, wielka towarzyska nieobecność nie oznacza, że nigdy już nie wjadę w towarzystwo z głośnym I-HAAA na ustach. to, że w konsekwencji ciąży mam słodkie dziecko, nie oznacza, że nie walczę dziś o figurę i lustro. czy to wszystko sprawia, że jestem złą matką?

myślę, że wiele można mi zarzucić błędów i niedociągnięć. pierwsze dziecko to wielki poligon. ale nie dam sobie wmówić, że dziecko oczekuje zatracenia siebie, że miarą dobrego rodzica jest ilość słodkich epitetów i stopień rezygnacji z normalności.
co ma do zaoferowania rodzic, którego świat przestał istnieć w chwili narodzin i kręci się wyłącznie wokół dziecka? lustro? spójrz dziecino to mój cały świat, cała reszta nic nie warta?

dziecko potrzebuje nauczycieli, przewodników, wzorów charakterów, odniesień! kogoś, kto z zachwytem będzie patrzył na świat, będzie o nim uczył, będzie go tłumaczył, będzie go z radością konsumował i kształtował codziennie i czerpał radość z bycia sobą. kogoś, kto pomimo ogromu miłości do dziecka, prowadząc je za rękę nauczy, jak ma być szczęśliwym człowiekiem – będąc sobą…