Fascynacja kolejnictwem ma nieznane pochodzenie i utrzymuje
się już prawie dwa lata. Pociągi są zaje i koniec.
Jak się jest trzylatkiem, to człowiek albo nudzi się i dekoncentruje po 30 sekundach, albo trwa w hipnozie dwie godziny. Nie ma reguły, za to sprzątanie na ogół trwa tyle samo, niezależnie od czasu poświęconego na zabawę.
S. przy pociągach zalicza najdłuższe i najbardziej samodzielne podróże. Odloty miewa, może sformułowanie nieadekwatne bo o pociągach mowa, ale jedzie gdzieś daleko i real mu odpływa. Gada do siebie, podrzuca didaskalia, wciela się i narrację wartko prowadzi. Lubię to. Two tumbs up.
Jak się jest trzylatkiem, to człowiek albo nudzi się i dekoncentruje po 30 sekundach, albo trwa w hipnozie dwie godziny. Nie ma reguły, za to sprzątanie na ogół trwa tyle samo, niezależnie od czasu poświęconego na zabawę.
S. przy pociągach zalicza najdłuższe i najbardziej samodzielne podróże. Odloty miewa, może sformułowanie nieadekwatne bo o pociągach mowa, ale jedzie gdzieś daleko i real mu odpływa. Gada do siebie, podrzuca didaskalia, wciela się i narrację wartko prowadzi. Lubię to. Two tumbs up.
Bywa jednak, że inwencja się ulatnia i wtedy jest prośba
nienegocjowana, która każdorazowo mnie kruszy: maamoo, potrzebuję pomocy… no i
bęc na kolana i układam: pętle, tunele, rozjazdy, perony i jedzie osobowy do
Krakowa i towarowy do Gdyni, podróżni mają odsunąć się od krawędzi peronu
drugiego przy torze trzecim, a konduktor ma gwizdek i macha, że odjazd, a potem
ktoś kogoś ściga i nagle: mamo, teraz budujemy garaż…