feel good



Po raz kolejny syn udowodnił mi, że moje życie się zmieniło. Nie żebym narzekała, ale jakaś taka erozja wizerunkowo-estetyczna postępuje. Zawsze ceniłam sobie dopracowany look, poświęcałam czas, lustro było nawet przed skokiem po bułki. Bo lubię tak i koniec. Odkąd pojawił się „trzeci pasażer” rdzewieję stylistycznie i wszystko wychodzi zdecydowanie mniej perfekcyjnie.
Dziś S. jest chory. Nic poważnego ani obłożnego, ale dezorganizacja życia konkretna bo nici z przedszkola. Mój czas zatem podporządkowany synowi, wypełniamy kreatywnie a w związku z tym dużo się przemieszczamy, jeździmy po mieście, sprawy, sklepy, ciuchcie oglądamy, spacerujemy, zwiedzamy itp. Jest ładna pogoda, więc nastroje dopisują. Ogólnie moja kobieca próżność oscyluje w okolicach „lubię to” i może nie ostentacyjnie „sex machine” ale zdecydowanie „feel good”. No i tak sielankowo czas nam płynie. Jest jednak feler: co jakiś czas zalatuje pawiem i zastanawiam się, czego nie domyłam, po porannym wypadku syna. Ciuchy mamy zmienione, dziecko wyprysznicowane… a jednak woń delikatnie się snuje… świat pełen tajemnic, więc nie zaprzątam sobie głowy.
Czasem, jak jestem w dobrym humorze, to świat mi odbija „pozitiw wajbs” i ludzie się uśmiechają bezinteresownie, faceci z oka strzelą i ogólnie jest ego rozrost. I dziś właśnie takie ładowanie baterii nastąpiło. Tak mi było dobrze z synem i sobą i całym imagem matczynym a jednak wystarczająco kobiecym też...
A potem nastąpiło wyjaśnienie tajemnicy. Nie wiem, jak to możliwe, bo przecież łeb czochram co chwilę, ale nie zauważyłam… Tymczasem dokładnie na czubeczku rudej  śliczne małe gniazdko, mokrą rączką dziecięcą z niestrawionym śniadaniem przejechane, zaschnięte i sklejone. Woń pawia siejące…
Taka oto sytuacja: jak się przypadkiem za bardzo wychylisz naiwna matko zza węgła i czujność stracisz, to cię petarda z rzeczywistością śmierdzącą dopadnie, choćby rykoszetem… a wizerunek khmm… o czym to ja miałam pisać? Taaak dzień nam miło upłynął…



7 komentarzy:

Mamuśka Martuśka pisze...

Buhahahahhaha;-p
Oj, dzięki Ci dobra kobieto, za tę radochę poranną, przy kawie okiem czerpaną.
Uwielbiam Twoje pisanie Aguś. Twój język i niebywale oryginalną stylistykę.
Kurcze, naprawdę nie powinnaś z tego rezygnować. To talent jest!Nie wolno takiej perełki zaniedbywać, a dzielić się nią z innymi. Ku chwale ojczyzny!

guuuffy pisze...

jest uroczy!:D

Ewa pisze...

Hahaha a co tam , najwazniejsze jest feel good ;)

Paula pisze...

oj tam, oj tam, pawiem się by kto przejmował 8)

Anna S. pisze...

Hahahhaa znam to znam to :D

Ależ się uśmiałam :D

Paulina pisze...

ha hahaha no tak i smierdzi i smierdzi, a to pawik ot tak po prostu na czubku glowy :)

Anonimowy pisze...

Aga, padlam ze smiechu.
dzieki za tekst ku przestrodze....
Pozdrawiam
Małgoś K-S