Rodzicielska podroż to nieustające wyboje. Jak już wydaje ci
się, że przez chwilę masz wreszcie kontrolę, trafiasz na wyrwę i huk.
Dewastacja.
S. to zdrowy chłopak. Nie wyćwiczył nas zbytnio i nabraliśmy złudnej pewności, że znamy odpowiedzi na sporo pytań. Jak się ślini, łapy w paszczę pakuje i ma lekką gorączkę to przecież oczywiste, że zęby. A że to juz piątki idą, to dlatego tak wyboiście. Aha...
I rodzice z troską o dziecię ładowali mu maść na dziąsła i dużo chrupiącej paszy do gryzienia. A dziecko wyje i tak dni kilka a zębów jak nie było, tak nie ma. Ziarno niepokoju kiełkować zaczęło i lianą oplotło rodzicieli bo pacholę zaprzestało konsumować cokolwiek i rozpaliło się już całkiem zdecydowanie. Nadszedł czas instancji wyższej. Lekarz. I wstyd nastał i groch do klęczenia w zimnej sieni rozsypano. Zapalenie gardła.
No i pewność siebie, jak bańka strzeliła nadziana na ostrogę. Weź rodzicu nie panikuj, nie rób wiochy na ostrym dyżurze z byle katarem, ale też się orientuj na tych wybojach i bagnach nieprzemierzonych, żeby nie przegapić kolejnej wyrwy...
S. to zdrowy chłopak. Nie wyćwiczył nas zbytnio i nabraliśmy złudnej pewności, że znamy odpowiedzi na sporo pytań. Jak się ślini, łapy w paszczę pakuje i ma lekką gorączkę to przecież oczywiste, że zęby. A że to juz piątki idą, to dlatego tak wyboiście. Aha...
I rodzice z troską o dziecię ładowali mu maść na dziąsła i dużo chrupiącej paszy do gryzienia. A dziecko wyje i tak dni kilka a zębów jak nie było, tak nie ma. Ziarno niepokoju kiełkować zaczęło i lianą oplotło rodzicieli bo pacholę zaprzestało konsumować cokolwiek i rozpaliło się już całkiem zdecydowanie. Nadszedł czas instancji wyższej. Lekarz. I wstyd nastał i groch do klęczenia w zimnej sieni rozsypano. Zapalenie gardła.
No i pewność siebie, jak bańka strzeliła nadziana na ostrogę. Weź rodzicu nie panikuj, nie rób wiochy na ostrym dyżurze z byle katarem, ale też się orientuj na tych wybojach i bagnach nieprzemierzonych, żeby nie przegapić kolejnej wyrwy...
10 komentarzy:
Na poczatek bure dostaniesz: jak dla mnie to strasznie zbyt malo Cie tutaj, czesciej poprosze! Rozumiem, rozumiem, zycie, troski, wyboje i dziecie;) Znam to. A ja nauczylam sie pozbywac zbytniej pewnosci siebie. Malolaty sa nieobliczalne. Matka mysli: napewno trzydniowka, a tu ups: zapalenie ukladu moczowego... Nie siac paniki, nie dac sie zgiac na kolana na ten groch! My przeciez tylko Ludzimi jestesmy, choc czasami myslimy, ze az i tylko Matkami... Pozdrawiam.Anka
Biedaki!I wiesz, że nic nie wiesz...Skąd ja to znam;-)Ściskam ciepło Aguś!
też kiedyś mnie to spotkało, ale matka uczy się, tylko szkoda,że na własnych błędach...
Bardzo fajny blog. Przepraszam, że w ten sposób, ale jak można się z Panią skontaktować? Może Pani podać jakiś adres mejlowy?
aga.kry@gmail.com - zapraszam :)
Dziękuję, wiadomość wysłana. Miłego dnia:)
Świetny blog, tylko miło by było gdybyś posty częściej dodawała. Świetnie się Ciebie czyta, dodaję do obserwowanych i w wolnej chwili zapraszam do siebie...
Borajsto. Nie lubie jak takie malenstwa choruja. Niech szybko wraca do zrowia. Pozdrawiam Was Kochani serdecznie :)
Witaj, zaczytałam się u Ciebie:)
Zostaję na dłużej:)
A już notka o tym, że facet to jest biedny powaliła mnie na kolana:))))
Pozdrawiam, Ola:)
czemu nic nie piszesz od dwóch miesięcy? tęsknimy :)
Prześlij komentarz