obcasowi ukłon

Komplet cech fizycznych oraz uwarunkowania historyczne (trzydziestolatki wiedzą, o co chodzi) wtłoczyły mnie dwie dekady temu w martensy a nie szpileczki filigranowe. W efekcie nigdy na obcasie komfortowo chodzić się nie nauczyłam, typem spodniowym pozostałam. Czasem jednak podziw i tęsknota za nóżką wyeksponowaną zawodzą smętnie i łkają a wówczas porywam się na obcas... Wytrzymuję trochę, ale z reguły szybko wracam na ziemię, nawet z wygodnych platform :))) 






5 komentarzy:

Agrafka pisze...

Oo, znam to!! :)

roksana- t pisze...

buty cudeńka! :) całośc bardzo fajna.

l1l1th pisze...

jakie śliczne!!! a można by je tak bardziej z bliska oblookać? :)

Hogata_Rogata pisze...

Bardzo pozytywny ten twój blog (też jestem mamuśką od niedawna)! Fajne stylizacje:)
Zapraszam do mnie http://wyskoczyospodpazurka.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Hehe, kocham te uwarunkowania historyczne ;-)