miami ink

Bakcyle mają to do siebie, że się je łapie niepostrzeżenie i na ogół mimo woli.
Stosunek do tatuaży mam ambiwalentny. Klasycznie: chciałabym i się boję. BO piękne przecież i tak bajecznie kolorowe i ekscentryczne i osobowościowe i takie charakterne i nie dla mięczaków. ALE na całe życie, na zawsze, taki sam codziennie, marszczyć się stara skóra będzie a on razem z nią, boleć może, podobać się przestać może, artysta gorszy dzień mieć może i mu się igiełka jakoś krzywo obsunie… I tak od lat tkwię wśród argumentów wzajemnie się znoszących, zawieszona w próżni niepodjętej decyzji.
Kolejna pamiątka z ostatniej podróży to kiełkująca coraz groźniej ochota. Właśnie bakcyl. Ochota, żeby jednak. Żeby za rok pojechać, wejść, powiedzieć: Cześć chłopaki, gadaliśmy rok temu i właśnie jestem gotowa – robimy… Tak, byłam tam, poczułam się od razu, jak u starych znajomych w dużym pokoju. Kanapa, kawa, kolorowe ściany, swojsko i wesoło. Rozmowa toczyła się bez gwiazdorskiego zadęcia, były śmiechy i przekomarzanie. Nawet syn zadomowił się natychmiast.
No i co? Zrobię? 












9 komentarzy:

Gantz pisze...

Aga - zrób, zrób, ale po sześćdziesiątce - jak już będzie Ci wszystko wisiało :)

DASHWORLD pisze...

Kurcze ja myślę o tatoo już od 20 roku życia... ale jakoś mi nie po drodze... myślę ze jak zrobię to w miejscu a) gdzie sie najmniej pomarszczę lub b) gdzie będę mogła zamrchy schować.... kiedyś myślałam o krzyżu ale po dwóch ciążach raczej nie będę odsłaniała dołu pleców :) i znowu musze pomyśleć :) i tak w kółko

Aga pisze...

Uwielbiałam ich program, oglądałam wszystkie odcinki i razem z mężem tak sobie myśleliśmy, że może kiedyś... ale tylko Ami James ;)

Unknown pisze...

Jak zrobisz to znaczy, że naprawdę odważna jesteś. Ja też kiedyś chciałam, ale teraz to mi nie zależy...

Madzik pisze...

a ja sobie kiedyś zrobię, tylko jaki wzór mi się nigdy nie znudzi?????????????????

ol(g)a pisze...

Zrobisz! A jak zrobisz, to bedziesz chciala wiecej;) Uwierz mi, to uzaleznia! Ja mam juz dwa a kolejne chodza mi po glowie!
Trzeba zyc chwila!Jesli lubisz takie rzeczy i podobaja Ci sie, to nie ma co myslec o przyszlosci;)

P.S. To w ogole nie boli! ja bym nawet powiedziala, ze jest to dosc przyjemny masaz;)

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

my robimy sobie na 30 urodziny

Er pisze...

O jeju jak ja Ci zazdrosze widzialas Darrena! Uwielbiam go i zawsze marzylam, ze kiedys go poznam jak tam jeszcze bedziesz to pozdrow go od fanki z Polski :) ja zrobie jak przestane karmic a wzor mam wybrany od 3 lat juz :) no nie moge widzialas darrena :)

Alcyna pisze...

jak Cię tak korci, to pewnie zrobisz ;)
Tylko uważaj- to wciąga. Jest jak nałóg.
Ja mam swój od 8 lat. Wzór nie jest powalający, ale... z pewnych powodów praktycznie nie miałam wyboru. Mniejsza z tym. Ale między innymi dlatego choruję na kolejny, kolejny i kolejny. Mam przynajmniej 5 pomysłów na miejsca i z 10 na wzory. Ale mąż straszy rozwodem, więc... ;)
Co do bólu- dużo zależy od miejsca. Ja mam na podbrzuszu. Ból był w sumie bardziej przyjemny, niż trudny do zniesienia. Coś w stylu dziwnego poszczypywania. Problem zaczął sie przy wprowadzaniu białego koloru. Jest on bardzo nietrwały i umieszcza się go głębiej, żeby miał szansę przetrwać. A i tak nikt nie da gwarancji, że nie zostanie wchłonięty. Po moim po roku nie było śladu.
Do tatuażu po pewnym czasie tak się przyzwyczaiłam, że nie zastanawiam się czy nadal mi się podoba. Nie mam rozterek w stylu "po co mi to było". Jest taką samą częścią mnie jak ręka czy noga, więc myśli mi nie zaprząta. Myślę, że po pewnym czasie każdy właściciel tak ma.